USDPLN Koniec spadków?Przedstawiam scenariusz z Klinem który nie musi się zrealizować i nie chciałbym by się zrealizował lecz z rynkiem się nie dyskutuje. Jeżeli to faktycznie struktura klina to rozpoczną się wzrosty z zielonej strefy nawet aż po 4.44PLN. Aby zaakceptować Klin potrzebny jest sygnał. Mianowicie w zielonej strefie dopóki cena jest powyżej 3,55PLN oczekuję w interwałach 1M i 1W formacji wzrostowych- złamania tendencji spadkowej fali 5 - i w interwałach 1D-4H-1H oznak impulsu wzrostowego(5fal). Po takich sygnałach wzrośnie prawdopodobieństwo iż to był klin!
Rynek Forex
Inflacja znów rządzi rynkamiWczorajszy dzień na walutach przebiegł pod dyktando danych o zmianach cen. Na Węgrzech rosły one szybciej niż oczekiwano, a w USA wolniej. W rezultacie forint zyskiwał, a dolar tracił. W tle gwałtowny spadek zapasów ropy i wzrost cen surowca.
Inflacja w USA osłabia dolara
Wczoraj poznaliśmy odczyt inflacji konsumenckiej w USA. Spodziewano się wzrostu z 2,3% na 2,5%. Faktycznie otrzymaliśmy 2,4%, czyli mniej niż oczekiwano. W inflacji bazowej w ujęciu rocznym wbrew prognozom nie było widać wzrostów. W efekcie wracamy do dyskusji na temat tego, ile podwyżek stóp procentowych będzie w tym roku. Analitycy są zgodni, że niższa od przypuszczeń inflacja otwiera potencjalnie drzwi do dodatkowego cięcia. Nadal dominującym scenariuszem są dwie obniżki do grudnia. Szanse na trzecią wyraźnie jednak rosną. Im niższe stopy, tym słabsza waluta. W rezultacie wczorajszych danych, pierwszy raz od czerwca przekroczyliśmy poziom jednego dolara i piętnastu centów za jedno euro. Jesteśmy zatem ułamki centa od najsłabszego dolara względem euro od początku 2022 roku.
Wyskok cen ropy
Ostatnie tygodnie były bardzo trudne dla producentów ropy naftowej. Widać wyraźnie, że oczekiwania rynku były mocno pesymistyczne, bo co tydzień widzieliśmy około 2% spadek liczby punktów wydobycia. Co prawda odcinano wówczas głównie punkty, które mają wysoki koszt wydobycia. W efekcie doszło, przynajmniej chwilowo do stabilizacji rynku. W USA wczorajsze dane pokazały wyraźne zmniejszenie się zapasów surowca. Rynki zareagowały błyskawicznie. W ciągu dnia baryłka ropy podrożała o 3 dolary. Po raz pierwszy od początku kwietnia cena przekroczyła 70 dolarów. Mowa o ropie notowanej w Londynie. Amerykański surowiec dotarł do poziomu 69 dolarów. Amerykańska ropa jest zwyczajowo trochę tańsza, od tej notowanej w Londynie.
Wzrost inflacji na Węgrzech
Dane o inflacji dla konsumentów za maj pokazują, że Budapeszt znowu może mieć problem. Rynek spodziewał się wzrostu, do 4,3% w ujęciu rocznym – faktycznie jednak otrzymano 4,4%. Wraca temat, czy ten wskaźnik na Węgrzech jest nadal pod kontrolą. Majowie odczyty powodują również, że tym razem dla odmiany to nie Polska ma wyższy poziom wzrostu cen. Jest to o tyle niepokojące zjawisko, że Węgrzy ostatni raz obniżali stopy procentowe we wrześniu i od tego czasu inflacja rośnie. Na przełomie grudnia i stycznia byliśmy co prawda powyżej 5%, ale wczorajsze odbicie znów budzi silne emocje. Jak to zwykle ma miejsce w takich sytuacjach, waluta lokalna się umacniała. Jest to dokładnie odwrotna sytuacja do tej z USA. Powodem jest fakt, że przyspieszająca inflacja gwałtownie obniża szanse na obniżki stóp procentowych. O wzroście na razie się nie mówi, ale wszyscy wiedzą, że pewna skala odbicia jest możliwa.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja producencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
EUR / USD testuje trzyletni pułapOprócz krótkiego wzrostu w kwietniu, EUR / USD utrzymuje się poniżej 1,1500 przez ponad trzy lata.
Sprzedawcy ponownie musieli bronić strefy po słabszym niż oczekiwano wydaniu amerykańskiego CPI. Główna strefa oporu potencjalnie rozciąga się aż do 1,1573 (April high).
Niektóre wskaźniki sugerują potencjalne miejsce na dalszy wzrost. Wskaźnik siły względnej (RSI) nie osiągnął jeszcze wykupienia, a dzienna średnia ruchoma jest dodatnio nachylona. Przerwa poniżej 4-godzinnej średniej ruchomej może wywołać większą presję na sprzedaż i potencjalną korektę.
Tąpnięcie na funcieRynek pracy w Wielkiej Brytanii pokazał słabe dane, co przełożyło się na spadki GBP. W Czechach po bardzo niskim wskaźniku wzrostu cen w kwietniu mamy odbicie, ale poziomy nadal nie są alarmujące. Rumuńska leja wciąż trawi ostatnie wybory, ale wraca do normy.
Problemy rynku pracy na Wyspach
Wczoraj w godzinach porannych byliśmy świadkami obsunięcia się kursu funta brytyjskiego. Może nie jest to profesjonalne określenie, ale dobrze oddaje dynamikę ruchu. Po danych z rynku pracy kurs funta do złotego spadł z okolic 5,07 do 5,04. Cały dzień zakończył jeszcze grosz niżej. Odczyty zaczęły się od stopy bezrobocia w kwietniu, która tak jak przypuszczano wzrosła do 4,6%. Skoro było to zgodne z oczekiwaniami, to dlaczego taki spadek? Powodem była liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych za maj – miała ona wzrosnąć o 9,5 tysiąca, a rosła o 33,1 tysiąca. Tak znaczący wzrost oznacza, że należy skorygować dotychczasowe prognozy stopy bezrobocia za maj, podnosząc je o dodatkowe 0,1%. Nadchodzące problemy rynku pracy to coś, czego inwestorzy bardzo nie lubią, stąd silna przecena.
Inflacja w Czechach
Po bardzo niskim wskaźniku wzrostu cen w kwietniu, wynoszącym zaledwie 1,8%, nadszedł czas na korektę. W maju ceny rosną już u naszego południowego sąsiada o 2,4%. Nie jest to jednak powód do obaw – to nadal bardzo dobry rezultat. Trzeba pamiętać, że ostatni raz, z wyjątkiem kwietnia, niższy poziom wzrostu cen widzieliśmy w sierpniu 2024. Z drugiej strony w czerwcu doszło w Czechach do obniżek stóp procentowych. Główny wskaźnik wynosi obecnie 3,5%. Oznacza to, że realna stopa, czyli ta uwzględniająca inflację, wynosi 1,1%. Stawia to pod dużym znakiem zapytania dalszy cykl obniżek u naszego południowego sąsiada. To z kolei działa na korzyść korony czeskiej: im mniej obniżek stóp procentowych, tym silniejsza waluta.
Rumuńska leja wraca do „normy”
Kurs rumuńskiej lei bardzo silnie ustabilizował się względem euro pod koniec trzeciego kwartału 2023 roku i aż do wyborów oscylował w bardzo wąskim paśmie wahań, w okolicach 4,97 RON za 1 EUR. Odwołane wybory prezydenckie nie miały na to większego wpływu. Te majowe już jednak tak. Skręt sceny politycznej w stronę formacji mniej przychylnych integracji europejskiej spowodował, że inwestorzy przestali wierzyć w tę walutę. Kurs bardzo szybko wyskoczył w górę i początkowo ustabilizował się w okolicach 5,12 lei za euro. Od tego czasu trwa jednak powolna stabilizacja i ruch w stronę „starych” poziomów. Dzisiaj zeszliśmy już poniżej 5,03 RON za 1 EUR. Jeżeli tempo się utrzyma, to nawet już na przełomie czerwca i lipca kurs może wrócić do starego parytetu wymiany.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
16:30 – USA – tygodniowa zmiana zapasów paliw.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Izraelski atak destabilizuje rynekW nocy Izrael dokonał ataku, w którym obok cywilów zginęło dwóch ważnych dowódców tamtejszych sił zbrojnych. Rynek ropy najprawdopodobniej się już dzisiaj nie uspokoi. Dolar wyraźnie traci względem euro i jest najsłabszy od ponad 3 lat.
Sygnały z EBC
Rynek czekał wczoraj na dane z USA, jednak wcześniej poznaliśmy wypowiedzi członków EBC. Teoretycznie od dłuższego czasu sugerują oni, że w obecnym cyklu nie zobaczymy już wielu obniżek. Teoretycznie, gdyż dotychczas rynek trochę ignorował te wypowiedzi. Wczoraj jednak potraktował je całkowicie poważnie. Nie bez znaczenia jest też brak zaufania do tego, co dzieje się za oceanem. Można różnie oceniać politykę nowej administracji, ale ciężko nazwać ją stabilną i przewidywalną. To właśnie te dwie cechy wysoko cenią inwestorzy. W wyniku lepszych danych dla europejskiej waluty oraz obaw co do wojny handlowej dolar stracił niemal centa na wartości względem euro. Jeszcze wczoraj pisaliśmy o USD najtańszym względem EUR od kwietnia. W nocy miał najmniejszą wartość od października – tyle że 2021 roku. W 2024 za 1 EUR płacono przez chwilę nawet 1,23 USD, więc dzisiejsze okolice 1,16 są na razie dość daleko. Dość, bo tylko w tym tygodniu dolar już stracił dwa centy. W negatywnym scenariuszu dla amerykańskiej waluty to może się nie okazać tak odległy temat.
Dane z USA
Wydawało się, że dla dolara najważniejszy będzie pakiet popołudniowych danych. Wczoraj opublikowano inflację producencką oraz wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Najważniejszy ruch na tej parze miał jednak miejsce kilka godzin wcześniej. Inflacja producencka zgodnie z prognozami wzrosła z 2,5% na 2,6%. Z drugiej strony bazowa spadła bardziej od oczekiwań. Wbrew przypuszczeniom nie spadła również tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. W rezultacie mieliśmy kolejny sygnał, który nie pomagał walucie USA. Pomimo szybkiej korekty po pierwszych danych z Europy ponownie kurs euro względem dolara przekroczył poziom 1,16.
Izrael uderzył na Iran
W nocy w wyniku izraelskiej agresji zginęli – według doniesień medialnych – główny dowódca irańskiej armii oraz dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Tak duży atak powoduje, że na Bliskim Wschodzie będzie bardzo gorąco. W tamtejszej praktyce kontrataki są niemalże pewne. W przypadku tak dużych i prestiżowych strat odpowiedź też powinna być znacząca. To właśnie strach przed eskalacją powoduje, że rynek ropy naftowej oszalał. Od momentu publikacji tych danych cena baryłki ropy Brent skoczyła z 70 USD do 78 USD. Teraz sytuacja trochę się uspokaja, ale biorąc pod uwagę, że w weekend notowania są wstrzymane, dzisiaj będzie bardzo burzliwy dzień na tym rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych odczyty inflacji konsumenckiej z wielu państw europejskich, w tym z Polski.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
AUD/USD przy kluczowym oporze scenariusz spadkowy poniżej poziom1. Strefa silnego oporu: 0,65380
Cena testuje obecnie silny poziom oporu horyzontalnego na poziomie 0,65380, który był już wielokrotnie testowany (zaznaczony różowymi okręgami).
Ten poziom historycznie działał jako punkt zwrotny, co zwiększa jego techniczne znaczenie.
2. Struktura ceny: Podwójny szczyt lub faza dystrybucji
Na wykresie widać potencjalną formację podwójnego szczytu (double top) lub rozproszenia (dystrybucji) tuż pod poziomem oporu.
Wskazuje to na słabnący impet wzrostowy i możliwą zmianę kierunku na spadkowy.
3. Prognozowana ścieżka spadkowa (białe linie przerywane):
Jeśli cena nie przebije poziomu 0,65380, możliwy jest stopniowy ruch spadkowy.
Potencjalne poziomy wsparcia:
0,65003
0,64647
0,64213
0,63957
Główny cel spadkowy: 0,63627 (istotne wsparcie z maja)
4. Strefy oporu i wsparcia:
Opory:
0,65380 (kluczowy)
0,65003
Wsparcia:
0,64647
0,64213
0,63957
0,63627
5. Czynniki fundamentalne:
Nadchodzące wydarzenia gospodarcze w USA (symbolizowane ikonami kalendarza na dole wykresu) mogą wywołać zwiększoną zmienność i przyspieszyć potencjalny ruch spadkowy.
✅ Podsumowanie i wskazówki transakcyjne:
Nastawienie: Spadkowe poniżej 0,65380
Pomysł na transakcję: Obserwacja reakcji na oporze lub wybicie w dół poniżej 0,65003 jako potwierdzenie
Cele spadkowe: 0,64647 → 0,64213 → 0,63957 → 0,63627
Poziom unieważnienia scenariusza: Dzienne zamknięcie powyżej 0,65380 zaneguje scenariusz spadkowy
Złoty po słabym tygodniu wraca do łaskPoniedziałek przyniósł nam silne umocnienie złotego. Jest to raczej korekta po minionym tygodniu. W Chinach deflacja i przygotowania do wojny handlowej. Za oceanem gwałtownie spada liczba odwiertów, a hasło „drill, baby, drill” powoli zaczyna być kpiną.
Korekta na złotym
Ostatni tydzień upłynął pod dyktando przeceny złotego – od wtorku do piątku euro podrożało o niemal 4 grosze. Analitycy nie są zgodni co do genezy tego ruchu. Zdaniem części z nich powodem jest fakt, że nadchodzące zmiany stóp procentowych będą działać zdecydowanie silniej na niekorzyść złotego niż głównych walut. W Polsce oczekuje się bowiem większych cięć. Pojawiają się również hipotezy o możliwym ponownym przeliczeniu głosów. Temat ten jest jednak bardzo nośny w mediach głównego nurtu, lecz w branżowych jest bardzo niszowy. Niezależnie od przyczyny zeszłotygodniowych umocnień, inwestorzy wyraźnie uznali je za przesadne. Euro po 4,29 zł było dobrym momentem, by realizować zyski i bardzo szybko wczoraj zobaczyliśmy przecenę o 2 grosze do poziomu 4,27 zł. Podobny ruch widać było na złotym względem innych walut, co pokazuje, że wynikał on z okoliczności na rodzimej walucie.
Zmiany cen w Chinach
Wczoraj poznaliśmy odczyt inflacji w Chinach. Nie można już mówić o wzroście cen, gdyż wskaźnik jest ujemny. W maju w ujęciu rocznym, ceny zarówno dla konsumentów, jak i dla producentów spadały względem zeszłego roku. Dla konsumentów było to symboliczne 0,1%, co jest po prostu stabilizacją. Bardziej istotny jest jednak odczyt dla producentów. Tam mamy bowiem spadek aż o 3,3%. Pokazuje to, że chińskie produkty mogą być jeszcze bardziej konkurencyjne na rynkach. Jeszcze kilka miesięcy temu głosy, że Państwo Środka poradzi sobie w wojnie handlowej z USA uchodziły za bardzo odważne. Obecnie Chińczykom udało się w miarę ustabilizować juana względem dolara. Oznacza to, że stracił on względem innych walut jak chociażby euro. To dodatkowo podnosi atrakcyjność importu dla europejskich odbiorców.
Fiasko „drill, baby, drill”?
W kampanii prezydenckiej w USA padło hasło, które wiele osób odebrało jako zapowiedź znaczącego powrotu do ropy naftowej. Stało to wówczas w sprzeczności z politycznym romansem z dużym producentem samochodów elektrycznych. Jego współwłaściciela nie ma już jednak w rządzie od jakiegoś czasu, a odwrót od ropy naftowej tylko przyspiesza. Ceny tego surowca są obecnie najwyższe od drugiej połowy kwietnia. Producenci jednak prawdopodobnie wiedzą coś, czego nie wiedzą jeszcze inwestorzy. Od kilku tygodni jesteśmy bowiem świadkami gwałtownego spadku liczby aktywnych wież wiertniczych. W ciągu trzech tygodni wyłączono 6,5% odwiertów. Być może to ten proces powoduje wzrost cen surowca, ale zwyczajowo ciąg przyczynowo-skutkowy był odwrotny. To ceny ropy powodują, że operatorzy otwierają lub wygaszają wydobycie. Być może producenci spodziewają się, że nawrót wojny handlowej mocno ograniczy handel międzynarodowy i surowca na rynku będzie za dużo?
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Stany nie zaskoczyłyPiątek był dniem odczytów z rynków pracy w Ameryce Północnej. Zarówno dane z USA, jak i Kanady były bliskie oczekiwań, z lekkimi, pozytywnymi niespodziankami. W tle Indie obniżyły stopę procentową z 6% na 5,5%.
Dane z amerykańskiego rynku pracy
Jak to zawsze bywa w przypadku odczytów z rynku pracy, piątkowe dane zza oceanu zapowiadały się na bardzo interesujące. W tym miesiącu jednak analitycy bardzo dobrze przewidzieli to, co się stanie. Spodziewali się bezrobocia na 4,2% i tyle właśnie zobaczyliśmy. Zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym miała wynosić 130 tysięcy etatów. Faktycznie utworzono 9 tysięcy więcej. W sektorze prywatnym różnica była większa – wobec oczekiwanych 120 tysięcy otrzymaliśmy 140 tysięcy. W tych danych jednak różnica 9 i 20 tysięcy to niemal trafienie w prognozę. To właśnie to było powodem tylko delikatnego umocnienia amerykańskiej waluty na rynku.
Dane z Kanady
Równolegle z danymi z amerykańskiego rynku pracy poznaliśmy te same z Kanady. Tam również obyło się bez rewolucji. Bezrobocie zgodnie z oczekiwaniami wzrosło do poziomu 7%. Wbrew prognozom nie ubyło jednak 12 tysięcy miejsc pracy, a przybyło 8,8 tysiąca. W przypadku Kanady – ze względu na znacznie mniejszą ilość obywateli – taka różnica jest jednak znacznie istotniejsza niż dla USA. Jest też jeszcze jedna ważna i korzystna informacja dla tego kraju. Ubyło niemal 50 tysięcy miejsc pracy na część etatu, za to miejsca te z nawiązką przybyły na pełen etat. Dolar kanadyjski, podobnie jak amerykański, szedł po tych danych lekko w górę. Dobre dane o miejscach pracy okazały się bowiem istotniejsze niż wzrost stopy bezrobocia.
Indie tną stopy
W piątek w Indiach doszło do większej od przypuszczeń obniżki stóp procentowych. Rynek oczekiwał przejścia z 6% na 5,75%. Decyzja banku centralnego spowodowała jednak, że nowy poziom wynosi 5,5%. Kraj ten jest obecnie w dobrym miejscu do cięć. Po szczycie inflacji na poziomie 6,21% w październiku, w wyniku sześciu kolejnych spadkowych miesięcy jest na poziomie 3,16%. W rezultacie, nawet po silniejszej obniżce mamy obecnie realne stopy procentowe powyżej 2%. Pozostaje miejsce na dalsze cięcia. Trzeba jednak pamiętać, że tamtejsi decydenci są bardziej zachowawczy niż europejscy. W pandemii wskaźniki wynosiły 4%, a nie blisko 0% jak na Zachodzie. M.in. z tego też powodu inflacja w ciągu ostatniej dekady nie przekroczyła tam ani razu 8%. Z drugiej strony część analityków przewiduje, że obecny cykl obniżek może być dodatkowo wzmocniony przez ryzyko wojny handlowej prowadzonej przez USA. Indyjska rupia przyjęła piątkową decyzję naprawdę spokojnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
EBC obniża stopy procentoweEuropejski Bank Centralny zgodnie z oczekiwaniami tnie stopy procentowe. Wyraźny spadek deficytu handlowego USA dzięki chaotycznej polityce celnej. Konferencja prasowa NBP przygotowuje grunt pod lipcową decyzję.
EBC nie zaskakuje rynków
Zgodnie z oczekiwaniami główna stopa procentowa została wczoraj obniżona z 2,25% na 2%. W komunikacie nie przedstawiono w sumie nic zaskakującego. To, że inflacja znajduje się bardzo blisko celu, to przecież wiemy. Pojawił się tam również banał o postępowaniu zgodnie z danymi, które będą napływać. Co to znaczy? Być może mamy właśnie koniec cyklu obniżek, tak jak przewidywano. Jest jednak otwarta furtka, która jest tym bardziej prawdopodobna, z uwagi na to, że nowa prognoza inflacji jest niższa o 0,3% – zarówno dla 2025, jak i 2026 roku. Nie zabrakło oczywiście fragmentu o wyjątkowej niepewności. Mowa o potencjalnej wojnie handlowej z USA. To właśnie strach przed eskalacją taryf celnych powoduje, że przedsiębiorcy mniej chętnie inwestują. To z kolei przekłada się na wolniejszy wzrost PKB i więcej przestrzeni na dalsze cięcia stóp. Jak reagują rynki? Oczekiwano 0,25% w dół. Otrzymano 0,25% w dół. Podczas konferencji było widać podniesioną zmienność, ale wszystko wróciło do normy szybko.
Dane z USA
Pomiędzy decyzją o obniżce stóp procentowych a konferencją prasową, mieliśmy dane z USA. Głównym odczytem były dane o bilansie handlu zagranicznego. Po trzech rekordowych miesiącach kwiecień okazał się dużo lepszy, tak jak oczekiwano. Należy oczywiście wziąć pod uwagę, że nie wynika to z poprawy konkurencyjności gospodarki, tylko z taryf celnych. Jednak w krótkim okresie takie działania są finansowane z portfeli konsumentów, którzy kupują droższe dobra. W długim okresie możliwe jest przeniesienie produkcji. Tutaj jednak na przeszkodzie niestety stoi niestabilność warunków gry. Przedsiębiorcy boją się budować fabryk, widząc jak często stawki celne ulegają zmianom. Obecny deficyt jest najniższy od września 2023 roku.
Konferencja prezesa NBP
Konferencje profesora Adama Glapińskiego mają swoją specyficzną dynamikę, odróżniającą je od tych jego odpowiedników z Zachodu. Zaczęło się od informacji, że chociaż inflacja się obniża i pozostaje poniżej celu NBP, to Rada uznała, iż nie należy zmieniać stóp procentowych. W komunikacie wskazano na przyspieszające tempo wzrostu PKB oraz wciąż dość wysoką dynamikę płac, jako czynniki działające potencjalnie proinflacyjnie. Równocześnie zaznaczono, że inflacja może zejść w tym roku do 3%. Pojawił się temat cen energii i korzystnych warunków na rynku surowcowym. Zwrócono też uwagę na wysoki deficyt budżetowy oraz ryzyko przekroczenia poziomu 60% zadłużenia w relacji do PKB. Konferencja wyglądała trochę jak przygotowanie gruntu pod decyzję o braku zmian w lipcu. Świadczą o tym odwołania do cen energii z IV kwartału oraz projektu budżetu, które zazwyczaj nie są znane z takim wyprzedzeniem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na dane z rynku pracy. O 14:30 zaprezentowane zostaną odczyty zarówno z USA, jak i Kanady.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Po decyzji, przed decyzjąWczorajsza decyzja RPP była zgodna z oczekiwaniami rynku. Pewnym rozczarowaniem okazał się za to komunikat. Amerykańskie odczyty wprowadzają zamęt. Dzisiaj decyzja EBC, rynek oczekuje obniżenia stóp.
Stopy bez zmian
W środę poznaliśmy decyzje Rady Polityki Pieniężnej – zgodnie z oczekiwaniami rynku, stopy procentowe zostały utrzymane na poprzednim poziomie. Oznacza to, że główna stopa dalej wynosi 5,25%. Jest to efekt majowej obniżki o 50 punktów bazowych. Wtedy też prezes Glapiński wyraźnie sugerował, że w czerwcu nie powinniśmy spodziewać się kolejnych cięć. Co prawda, w ostatnim czasie pojawiły się nowe okoliczności, które ożywiły dyskusję na temat bardziej gołębiego podejścia Rady. Mowa tu przede wszystkim o zaskakująco niższej inflacji. Okazało się jednak to nie wystarczające dla decydentów z NBP. Jest to o tyle zrozumiałe, że po pierwsze wciąż nie opadł kurz po wyborach prezydenckich, a po drugie w lipcu poznamy nowe predykcje banku centralnego.
Decyzja jako taka więc jest jak najbardziej zrozumiała. Rozczarował za to komunikat po posiedzeniu. Inwestorzy spodziewali się tutaj jakiejś wyraźnej sugestii co do lipcowego posiedzenia. Nic takiego jednak nie zostało w nim zawarte. Co więcej, wydźwięk komunikatu jest mocno podobny do tego sprzed miesiąca. Jeśli więc ktoś szuka podpowiedzi co do dalszych posunięć RPP, musi poczekać do dzisiejszej konferencji prasowej przewodniczącego Adama Glapińskiego.
Hot & cold
Dziwne rzeczy ostatnio dzieją się z amerykańskimi odczytami makroekonomicznymi. We wtorek rynek zachwycił się raportem JOLTS, który pokazał wyraźne ożywienie na rynku pracy. Wczorajszy odczyt ADP stoi jednak w zupełnej sprzeczności i stawia przeciwną tezę. W takich warunkach jeszcze ważniejszy staje się jutrzejszy odczyt Departamentu Pracy. Mieszane odczucia przynoszą też indeksy wyprzedzające. Wskaźnik PMI rośnie aż miło – zdecydowanie mocniej niż sugerowały i tak optymistyczne oczekiwania analityków. Obraz sielanki psuje za to indeks ISM, który nie tylko nie urósł, tak jak tego się spodziewano, ale również spadł poniżej progu 50 punktów oddzielającego optymizm od pesymizmu. Dzisiaj po południu poznamy raport Challengera, który informuje o potencjalnych zwolnieniach oraz odczyty dotyczące efektywności pracy.
Ostatnia obniżka?
Kluczowym wydarzeniem czwartkowej sesji będzie jednak posiedzenie i decyzja EBC w sprawie stóp procentowych. Rynek tutaj jest praktycznie pewny, że pani Lagarde i spółka obniżą koszt pieniądza o 25 punktów bazowych do pełnych 2%. Oznacza to, że w ciągu dwóch lat cyklu stopy w strefie euro spadły o połowę. I tutaj pojawia się pytanie, jak daleko jeszcze mogą zejść. Z jednej strony mamy pewne spekulacje, że po dzisiejszej obniżce czeka nas dłuższa pauza. Z drugiej jednak zarówno inflacja, która ostatnio spadła poniżej 2%, jak i realna gospodarka, która nie tylko słabo sobie obecnie radzi, ale ma też kiepskie perspektywy, sugerują, że nie ma jeszcze powodu, by się zatrzymywać.
Rynek walutowy w czwartek przynajmniej do południa jest całkiem spokojny. Na głównej parze walutowej praktycznie nie odnotowujemy zmienności, kurs EURUSD pozostaje przy 1,142$, czyli w okolicach wczorajszego zamknięcia. Polski złoty co prawda delikatnie traci na szerokim rynku, ale zmiany są naprawdę niewielkie. Dolar kosztuje 3,75 zł, a euro 4,28 zł.
Krzysztof Adamczak - analityk walutowy InternetowyKantor.pl
Rynek pracy mocniejszy niż strach przed cłamiW środową sesję inwestorzy wchodzą z mieszanymi emocjami. Z jednej strony prezydent USA znów wymachuje cłami, a z drugiej dane z amerykańskiego rynku pracy pozytywnie zaskoczyły. W Polsce czekamy na decyzję RPP.
Znowu te cła
Nie kończy się temat wojen handlowych. Wczoraj mieliśmy kolejny akord tego konfliktu, gdy prezydent USA – Donald Trump – zapowiedział podwojenie taryf na stali i aluminium. Nowe stawki w wysokości 50% wchodzą w życie już od dzisiaj, choć administracja w Waszyngtonie podkreśla, że są otwarci na negocjacje. Warto tu zauważyć, że Amerykanie są największym importerem stali na świecie i około jednej czwartej konsumpcji tego materiału zasilana jest przez kraje trzecie. Obie te stawki najbardziej uderzą w Kanadę, ale na liście znaczących „ofiar” mamy też Niemcy, Koreę czy Japonię. Inwestorzy też wyczekują efektów tych tygodniowych rozmów na linii USA – Chiny. Wydaje się, że panują tu względnie optymistyczne nastroje i rynek upatruje tu bardziej szansę niż zagrożenie. Choć obie strony w ostatnim czasie wzajemnymi oskarżeniami o łamanie wcześniejszych umów zrobiły wiele, by ten sentyment był jednak gorszy.
JOLTS-y podciągnęły dolara
Zamieszanie wywołane przez nowe cła zostało jednak przyćmione przez zaskakująco dobry raport JOLTS. Liczba nowych wakatów w USA wyniosła 7,39 mln i o blisko 300 tysięcy przekroczyła oczekiwania analityków. Jest to również wynik wyraźnie lepszy od wcześniejszego odczytu, który swoją drogą został dodatkowo zrewidowany w górę. Rynek pracy w tym momencie wydaje się kluczowy dla Rezerwy Federalnej i to on w największym stopniu będzie wpływał na przyszły koszt pieniądza. A skoro jest tak dobrze, to inwestorzy zaczynają wątpić w sens dynamicznego cięcia stóp. Warto pamiętać, że od pewnego czasu na rynku opcyjnym można było zaobserwować większą chęć zabezpieczania ryzyka niższych stóp. Jeszcze miesiąc temu prawdopodobieństwo cięcia stóp już w lipcu wynosiło ponad 50%, dzisiaj jest dwukrotnie niższe i termin kolejnej obniżki przesunął się bardziej na wrzesień.
RPP decyduje
Tak długo nie będziemy musieli za to czekać na obniżkę stóp w Polsce. I choć ta nie zostanie raczej ogłoszona już po dzisiejszym posiedzeniu, to rynek wydaje się pewny, że nastąpi ona w lipcu. Zresztą w ostatnim czasie dostaliśmy kilka czynników, które sugerują, że czerwcowa decyzja o pozostawieniu kosztu pieniądza bez zmian może być gorąca. Przede wszystkim mamy inflację, która ewidentnie kieruje się do celu banku centralnego. Robi to znacznie szybciej, niż wcześniej zakładał NBP, dlatego inwestorzy powoli oczekują bardziej stromej ścieżki dla stóp procentowych. I chyba właśnie o to będzie rozgrywana dzisiejsza gra. Dzisiejszy komunikat po posiedzeniu powinien zawierać już wyraźne sugestie, co do bardziej gołębiego sentymentu w Radzie. Kluczowa jednak będzie jutrzejsza konferencja przewodniczącego Adama Glapińskiego. Warto pamiętać, że każde bardziej agresywne podejście do cięcia stóp powinno ciążyć złotemu. Nasza waluta dzisiaj pozostaje względnie stabilna po wczorajszym osłabieniu. Dolar przed południem kosztuje 3,755 zł, a euro 4,28 zł.
Po południu oprócz komunikatu RPP czeka nas także jego kanadyjski odpowiednik. Szczególną uwagę warto zwrócić też na raport ADP, zwłaszcza jeśli ten potwierdzi dobre wczorajsze dane. Ciekawy może być także odczyt ISM ze Stanów, który zostanie opublikowany o 16:00.
Krzysztof Adamczak - analityk walutowy InternetowyKantor.pl
Powyborczy kurzNie milkną echa weekendowych wyborów. Zwycięstwo Karola Nawrockiego wyraźnie pokrzyżowało plany obecnej koalicji rządzącej. Premier Tusk podczas przemówienia zapowiedział złożenie wnioski o wotum zaufania. W odpowiedzi lider opozycji wezwał do utworzenia rządu technicznego.
Rynkowy marazm
Rynek nie do końca potrafi się odnaleźć w nowej powyborczej rzeczywistości. Z jednej strony wczorajsze otwarcie było wyraźnie nerwowe, jednak w drugiej części sesji inwestorzy dali się porwać globalnemu sentymentowi, wyciągając i rodzimą walutę i akcyjny parkiet w okolice piątkowego zamknięcia. We wtorek od rana znowu obserwujemy pogorszenie nastrojów, zwłaszcza złoty wyraźnie traci. Dzisiaj problemem może być również to, że na szerokim rynku widzimy delikatny risk off. Lokalnie głównym czynnikiem ciążącym naszym aktywom jest wczorajsze wieczorne wystąpienie Donalda Tuska. Ten co prawda pogratulował zwycięstwa Karolowi Nawrockiemu, jednak całościowo ton wypowiedzi budzi obawy o możliwość współpracy między dwoma ośrodkami władzy. Dodatkowo premier zapowiedział złożenie wniosku o wotum zaufania i chociaż naiwnością polityczną byłaby wiara w to, że zdecydowałby się na taki ruch bez policzenia szabel, to jednak pewna doza niepokoju na rynku się pojawiła. Zapewne czym bliżej głosowania tym będzie ona większa. Na fali niedzielnej wygranej, lider opozycji Jarosław Kaczyński wezwał do utworzenia rządu technicznego. Wydaje się jednak, że szanse na taki scenariusz są skrajnie małe. Możliwości są tak naprawdę dwie: albo dalsze trwanie w stanie kohabitacji i tu kluczowa będzie skłonność nowego prezydenta do współpracy, albo przedterminowe wybory. Wydaje się, że z rynkowego punktu widzenia oba scenariusze są negatywne.
RPP rozpoczyna posiedzenie
Wtorkowa sesja to również posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej i choć decyzję w sprawie stóp poznamy dopiero jutro, to rynek powoli już teraz pozycjonuje się pod możliwe scenariusze. Podczas poprzedniego posiedzenia koszt pieniądza został zredukowany o 50 punktów bazowych, jednak według wypowiedzi prezesa NBP było to bardziej dostosowanie się do nowych realiów, niż rozpoczęcie cyklu. Analitycy, choć zgodni co do tego, że w tym tygodniu stopy pozostaną niezmienione, skłaniają się jednak ku kolejnym obniżkom w tym roku. Prawdopodobnie już w lipcu zobaczymy taki ruch. Wtedy decydenci będą mieli wgląd do nowej projekcji inflacyjnej. Ta zgodnie z oczekiwaniami ma przewidywać skokowy spadek dynamiki cen, co otworzy drogę do już oficjalnego rozpoczęcia cyklu. Jest to kolejny czynnik, który powinien ciążyć naszej walucie. Do tej pory złoty był beneficjentem niechęci banku centralnego do obniżania stóp. Rosnący spread w stopach procentowych między Polską a otoczeniem był głównym motorem napędowym dla złotego w pierwszej połowie tego roku.
Szwajcarzy wrócili do deflacji
Na szerokim rynku dzisiaj zdecydowanie warto zwrócić uwagę na odczyt inflacji w Szwajcarii. Po blisko czterech latach do kraju Helwetów powróciła deflacja. Statystycznie ceny w maju były o 0,1% niższe niż przed rokiem. I choć był to wynik zgodny z predykcjami analityków, to jednak i tak robi wrażenie. Warto pamiętać, że gdy cały świat zmagał się z szalejąca inflacją, ta w Szwajcarii maksymalnie osiągnęła pułap 3,5%. Od blisko dwóch lat utrzymywała się ona poniżej progu 2%, by teraz spaść poniżej zera. Szwajcarzy mają bogate doświadczenie w funkcjonowaniu w warunkach deflacji, ostatnio na początku obecnej dekady. SNB już w marcu ścięło stopy procentowe do poziomu 0,25%, a dzisiejszy odczyt dołoży paliwa do dyskusji o ponownym zejściu z kosztem pieniądza poniżej zera.
Delikatnie zaskoczyła także inflacja w strefie euro. Ta zeszła do poziomu 1,9%, choć analitycy spodziewali się pełnych 2%. Zdecydowanie spadła też inflacja bazowa, która wyniosła 2,3%, choć jeszcze miesiąc temu była blisko pół punktu procentowego wyżej. Reakcja euro na ten odczyt była raczej stonowana, EURUSD po dotarciu do 1,145$ powoli wraca w kierunku 1,14$.
Krzysztof Adamczak - analityk walutowy InternetowyKantor.pl
Krajobraz powyborczy Media tradycyjne żyją ostatnio głównie wyborami. Patrząc na emocje, można było spodziewać się bomby. Wynik elekcji owszem widać na wykresach, ale ciężko nazwać to rewolucją. W Niemczech inflacja nadal przekracza 2%, a Amerykanie pokazują mieszane dane.
Złoty po wyborach
W weekend odbyły się wybory prezydenckie w Polsce. Po wyrównanej walce prezydentem został popierany przez główną formację opozycyjną Karol Nawrocki. Jak to często jest w przypadku takich wyścigów wyborczych, rynkom trudno się jest przygotować na wynik. Nie da się inwestować na remis, bo remisu być nie może. Dobrze było to widać w piątek, kiedy na ostatniej prostej szala zwycięstwa przechylała się znów w stronę Nawrockiego. Kandydat ten był uważany przez rynki finansowe za mniej korzystnego. Z tego też powodu, gdy zyskiwał w piątek, to złoty był w odwrocie. Dzisiaj od rana na otwarciu nasza waluta również traciła. Należy jednak brać pod uwagę skalę tego ruchu. Piątkowa przecena to był 1 grosz zmiany na kursie EUR względem PLN. Dzisiaj rano zobaczyliśmy jeszcze dodatkowe 2 grosze. Łącznie 3 grosze to nie koniec świata. Finalnie jednak okazuje się, że rynki i tak zareagowały nadmiernie emocjonalnie. Od godziny 9:00 byliśmy bowiem świadkami powrotu. Złoty nadal jest słabszy, ale na pewno nie można mówić o panice na rynku.
Inflacja w Niemczech nie zwalnia
W piątek poznaliśmy dane na temat zmian cen za Odrą. Jest to wstępny odczyt za maj. Pokazuje on, że wbrew oczekiwaniom analityków tempo wzrostu cen wcale nie spadło do 2%. Utrzymało się ono na poziomie 2,1%. Nie jest to alarmujący wskaźnik, w końcu cel jest ustawiony na 2%. Im wyższa jednak inflacja w strefie euro, tym wolniej EBC będzie obniżał stopy procentowe. Ze względu na wagę Niemiec w unijnej gospodarce wpływ ten jest tutaj znacznie ważniejszy niż jakiegokolwiek innego państwa. Wyższa inflacja umacnia zatem euro wobec dolara, bo inwestorzy przez wyższe stopy procentowe widzą też lepsze stopy zwrotu z inwestycji o nie zapartych.
Dane zza oceanu
W piątek Amerykanie pokazali pakiet danych. Dochody i wydatki Amerykanów były pierwszym z dobrych sygnałów. O ile wydatki rosły w kwietniu zgodnie z oczekiwaniami o 0,2%, o tyle dochody zaskoczyły. Kwiecień pokazał wzrost o 0,8% przy prognozowanym 0,3%. Trzeba pamiętać, że reakcja rynków była dość ostrożna, gdyż inwestorzy za znacznie ważniejsze uznają wydatki. Dopiero wydany pieniądz pobudza gospodarkę. Zimny prysznic przyszedł jednak po danych z Chicago. Tamtejszy indeks koniunktury okazał się wyraźnie słabszy, niż przewidywano. Był to też najgorszy wynik od stycznia tego roku. Odczyty dla dolara okazały się niekorzystne. W rezultacie pomimo serii publikacji, zakończenie dnia na głównej parze walutowej nie przyniosło nam dużych zmian.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Maciej Przygórzewski - główny analityk InternetowyKantor.pl