Dolar wraca do gry?Kurs EUR/USD po osiągnięciu we wtorek ponad 4-miesięcznych maksimów wyraźnie złapał zadyszkę. Mocniejszy na szerokim rynku dolar to zła informacja dla walut EM, w tym polskiego złotego. Według dużej części analityków piątkowa sesja na rynku FX ma przebiegać w spokojnym tempie.
Gorący tydzień za nami
Mijający tydzień z pewnością nie należał do nudnych. Trwają rozmowy w trójkącie Ukraina-USA-Rosja, chociaż zgodnie z przewidywaniami ekspertów ta ostatnia strona nie jest szczególnie skora nawet do zawieszenia broni. Izrael wznowił ofensywę w Strefie Gazy. Miejsce miały posiedzenia kilku banków centralnych, na czele z amerykańskim. W niemieckim Bundestagu przegłosowano ustawę rozluźniającą gorset zadłużeniowy RFN (dziś ma nad nim głosować izba wyższa parlamentu). W Brukseli unijny szczyt rozpoczął proces przyjmowania inicjatywy „ReArm EU”, która ma wzmocnić możliwości obronne Europy, co pośrednio wesprze europejski przemysł. Niestety jak widać, wiele z tych wydarzeń jest w większej lub mniejszej mierze związana z konfliktami zbrojnymi, co ostatecznie ma co najmniej gorzki wydźwięk. Dodatkowo pozytywne aspekty niektórych ważnych decyzji zdają się wygasać, a na pierwszy plan ponownie wysuwają się ryzyka.
Koniec czy dopiero początek ofensywy USD?
Kurs EUR/USD jeszcze we wtorek atakował poziom 1,095 $, ustanawiając kilkumiesięczne maksima. Wtedy też pojawiły się całkiem uzasadnione pytania o przebicie okrągłego 1,1 $. Jednak do niczego takiego nie doszło, a pretekstem do odwrotu miało być środowe posiedzenie FOMC (chociaż ruch zaczął się już wcześniej). Co prawda Amerykanie zgodnie z oczekiwaniami nie zmienili stóp procentowych, ani prognoz co do ich obniżek w tym roku, ale rynek zinterpretował komunikat i konferencję Jerome Powella prodolarowo. W ten sposób eurodolar próbuje wczoraj i dziś naruszyć strefę wsparcia wokół 1,083 $, ale ma z tym spore trudności. Analitycy wskazują na aspekt techniczny, według którego kurs osiągnął już zasięg ruchu trudny do poszerzenia bez dodatkowych impulsów, a tych brakuje na koniec tygodnia przy pustym kalendarzu makro. Rzeczywiście możemy dostrzec, że główna para globu znajduje się obecnie w obszarze dolnego ograniczenia konsolidacji, którą możemy obserwować od 2 tygodni. Warto jednak zawsze mieć z tyłu głowy, że w każdym momencie może się pojawić nowa informacja z Białego Domu, która popchnie inwestorów w jakimś kierunku.
Presja na PLN
Mocniejszy dolar na szerokim rynku to tym razem klasycznie negatywna informacja dla walut rynków wschodzących, a więc również dla polskiego złotego. W piątkowe południe kurs euro znajduje się wciąż blisko 4,20 zł, a kurs dolara sięga 3,87 zł. Dalsze osłabienie PLN może być powstrzymywane przez uspokojenie na EUR/USD połączone z czynnikami technicznymi na parach złotowych, które nie potrafią wybić oporów, stanowiących równocześnie górne ograniczenie trwających konsolidacji. Jeżeli w najbliższym czasie nie uda się pokonać tych poziomów, to urośnie szansa odwrotu, który może wymazać nawet kilka groszy z wcześniejszej deprecjacji złotego. Mimo wszystko główną rolę zamierza aktualnie odgrywać ogólnorynkowy sentyment, co spycha na dalszy plan czynniki wewnętrzne. Za takowy można uznać najnowszy rating Polski ze strony agencji Moody’s, który poznamy wieczorem (prognozowane jest utrzymanie oceny A2). W średnim terminie warto zwrócić uwagę na kruszący się jastrzębi front w RPP. Tym razem dotyczy to prof. Ireneusza Dąbrowskiego, który na portalu X podzielił się swoimi przemyśleniami po wczorajszych danych z polskiego rynku pracy. Schłodzenie presji płacowej ma wróżyć dobrze na przyszłość, co można interpretować jako zbliżającą się możliwość obniżek stóp nad Wisłą.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
Wieczorem (brak dokładnej godziny) – Polska – publikacja ratingu agencji Moody’s.
Adam Fuchs – analityk w InternetowyKantor.pl
EURUSD pomysły handlowe
Dyplomacja telefonicznaŚwiat liczył na pokój na Ukrainie, a dostał brak ataków na infrastrukturę krytyczną i mecz hokeja. Dobre dane z USA umacniają dolara przed decyzją w sprawie stóp procentowych. W tle inflacja w Kanadzie wymyka się spod kontroli.
Rozmowy Trump – Putin
Wczoraj miała miejsce długo wyczekiwana wymiana słów Donalda Trumpa z Putinem. Zapisu rozmowy oczywiście nie znamy, ale poznaliśmy relacje uczestników. Dobrym sygnałem był czas trwania – aż półtorej godziny. Tematem oczywiście było zawieszenie działań zbrojnych oraz zaprzestanie atakowania infrastruktury energetycznej Ukrainy. Ustalono również utworzenie grup roboczych mających pracować nad detalami. Do tego momentu brzmi to rozsądnie. Od strony Rosji warunkiem jest jednak zaprzestanie dostarczania broni Ukrainie i wstrzymanie mobilizacji. Warunek ten może być trudny do zaakceptowania dla strony ukraińskiej. Gdyby to już nie było dziwne, to ustalono mecz USA – Rosja w hokeja. Rynki reagują, jakby nadchodziło zakończenie wojny. Szczególnie widać to na ropie naftowej, która wyraźnie wczoraj staniała – ponad 2 dolary na baryłce.
Nie samymi rozmowami żyją rynki
Wczoraj mieliśmy również pakiet danych zza oceanu. Lepiej od oczekiwań zachowywał się rynek nieruchomości. Symbolicznie więcej wydano pozwoleń na budowę domów. Wyraźnie natomiast widać wzrost rozpoczętych budów domów. Jest to dobry sygnał dla tamtejszej gospodarki. Korzystniej niż prognozowano wypadła również produkcja przemysłowa. Rosła ona w lutym o 0,7%, co jest wynikiem znacznie powyżej przypuszczeń wynoszących 0,2%. Dolar wczoraj się umacniał. Ciężko jednak powiedzieć, w jakim zakresie wynikało to z dobrych danych z USA, a w jakim z rozmowy prezydentów Rosji i USA. W tle pozostaje też oczekiwanie na decyzję w sprawie stóp procentowych, a raczej jej brak, bo analitycy są co do tego zgodni.
Problemy z inflacją w Kanadzie?
Wczorajsze dane o inflacji w Kanadzie zaskoczyły rynki. Spodziewano się zwiększenia rocznego wskaźnika, ale do 2,2%. Faktycznie zobaczyliśmy, że ceny dla konsumentów rosły o 2,6% w skali roku. Bezwzględnie nie jest to poziom, który powinien budzić niepokój. Wywołuje go jednak tempo zmian. Tym bardziej że Kanada jest w silnym cyklu obniżek stóp, który właśnie dość brutalnie się kończy. Do tych odczytów, realna stopa procentowa, czyli taka uwzględniająca inflację, wynosiła 0,85% i już była relatywnie niska na tle innych gospodarek. Po wzroście wskaźnika wynosi 0,15%. Tak niska nadwyżka stóp procentowych nad inflacją stawia pod znakiem zapytania sensowność oszczędzania. W momencie, kiedy obywatele dochodzą do wniosku, że nie warto oszczędzać, bo pieniądz za szybko traci na wartości, dochodzimy do sytuacji, gdzie ryzykujemy pojawienie się spirali inflacyjnej. Dane te zatem w dłuższym okresie powinny umocnić dolara kanadyjskiego, bo rosnąca inflacja powinna wstrzymać cykl obniżek stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
19:00 – USA – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
pomysł na zakup EURUSDPrzykład spekulacji w handlu FOREX. Bez owijania w bawełnę EURUSD -W GÓRE . Zakładam że dojdzie do rotacji kapitału w USA przesunięcie pieniędzy z indeksów giełdowych w stronę obligacji. Jeżeli Europejski kapitał wycofa część środków z USA to EUR powinno wzrosnąć. Tak wygląda temat przewodni dla tej pozycji. Na wykresie zaznaczona jest GEOMETRIA 1:1 zakładam że kurs EURUSD będzie nadal się umacniał. Dolne ograniczenie geometrii stanowi sygnał kupna(w tym miejscu przebiega 200SMA która obecnie stanowi wsparcie dla kupujących.) Po wybiciu Stop loss potrzebna jest nowa interpretacja trendu. (wejście, stop loss, i TP zaznaczone na wykresie.)
Każdy trader patrząc na wykres zobaczy coś innego... sens handlu polega na tym że tworzysz pogląd na podstawie swojej analizy a następnie starasz się go trzymać. (Ten pomysł jak każdy inny który publikuje ma dokładnie 50% szans na sukces lub porażkę)
Inflacja spada od umiejętnego liczeniaJak pokazuje praktyka, jeśli ceny nie przestają rosnąć tak szybko, to może trzeba zmienić metodę liczenia. Słabe dane dolara powodują, że amerykańska waluta znów szuka dna. W tle inwestorzy znów przychylnie patrzą na Rosję, mimo jej kuriozalnych żądań.
Słabsze dane dolara
Wczoraj poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w USA. Wypadły one wyraźnie poniżej oczekiwań – spodziewano się wzrostu o 0,6% w lutym względem stycznia, a zobaczono raptem 0,2% w górę. Mniej widoczne, ale dalej słabe były odczyty w segmencie bez samochodów. Tam wzrost wyniósł 0,3%, przy przypuszczeniach o 0,1% wyższych. Jak widać, to właśnie samochody sprzedawały się wyraźnie gorzej od prognoz, ale nie łączmy tego z polityką. Drugim ważnym sygnałem był indeks NY Empire State. Tutaj również mieliśmy wynik wyraźnie poniżej oczekiwań. W efekcie tych danych amerykańska waluta znów powróciła do spadków. Ruch, który zaczął się wczoraj, nadal trwa i wróciliśmy do sytuacji, w której kurs USD jest najsłabszy względem EUR od października. Brakuje niecałych 3 groszy, aby kurs dolara względem złotego był najniższy od 2021 roku.
Inflacja bazowa również w dół
Manipulacje przy koszyku inflacyjnym to popularna metoda poprawiania wyników. Obrońcy oczywiście wskażą na zmiany struktury konsumpcji. Częściej jednak po modyfikacjach koszyka dochodzi do spadków inflacji. Tak, jak chociażby miało to miejsce teraz. Inflacja bez cen żywności i energii rośnie obecnie o 3,7%, a nie jak prognozowano o 4%. Problem w tym, że poprzednie oczekiwania nie zakładały przekształcenia koszyka. Co wywołało tak duże zmiany? Najmocniej wzrósł udział środków transportu (czyt. samochodów), rekreacji i kultury oraz usług ambulatoryjnych i usług związanych ze zdrowiem. Natomiast spadł udział paliwa, mięsa i opału. Krytycy zwracają uwagę na zwiększenie udziału samochodów przy zmniejszeniu się udziału paliwa. Jest to jednak zgodne z trendami. W Europie mamy coraz więcej samochodów, ale ich średni przebieg roczny spada.
Rynki znów grają pod wygraną w Rosji
Rozmowa Donalda Trumpa z Putinem zapowiada się bardzo interesująco. Stawkę podbijają szczególnie bardzo wysokie oczekiwania względem jej efektów. Trump ma silną presję, by zakończyć ten konflikt. Problem w tym, że obecne propozycje są znacznie korzystniejsze na dla strony rosyjskiej, niż ukraińskiej. Jest to duża zmiana, bo jeszcze za poprzedniej administracji wspierano ofiary, a nie sprawców. Rynki już się z tym powoli pogodziły. Widać to po wzrostach m.in. na głównym indeksie moskiewskiej giełdy, który od początku roku zyskał imponujące 36%. Efekt widoczny jest też na rublu, który od początku roku poszedł w górę o 25%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – Kanada – inflacja konsumencka,
13:30 – USA – pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy
14:15 – USA – wyniki produkcji przemysłowej.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Rzeź na amerykańskich parkietachOstatnie dni nie były łaskawe dla dolara, bo to Europa zasysa kapitał z rynków. Prawdziwe problemy mają jednak tamtejsze giełdy. Odpływ zasobów jest tam bardzo zauważalny. Najpopularniejsze indeksy są wyraźnie pod kreską od początku roku. W tle inflacja na Węgrzech zaczyna wymykać się spod kontroli.
Dane z Europy
Niemiecki przemysł pokazał w styczniu wyniki powyżej oczekiwań – 2% w skali miesiąca to solidna wartość. Szczególnie biorąc pod uwagę, jaki wpływ na tę branżę może mieć europejski pakiet zbrojeniowy. Pierwsze efekty widać już na giełdach. Przykładowo, niemiecka spółka Rheinmetall zaczynała rok w okolicy 600 euro za akcję, a w marcu przez chwilę dotarła do 1200 euro. Warto natomiast pamiętać, że te pieniądze nie wezmą się z kosmosu, a wraz z emisją kolejnych obligacji koszt zadłużania się wzrośnie. Powodem jest oczywiście oczekiwany wpływ dodatkowych pożyczek. Należy zwrócić uwagę, że oddziałuje to nie tylko na unijne gospodarki, które będą się zapożyczać. W górę idę również rentowności np. Szwajcarii. Powodem jest fakt, że skoro na niemieckich można nagle dużo więcej zarobić, to po co trzymać przy tak dużej różnicy szwajcarskie, więc te też poszły w górę.
Dolar wciąż słaby
Amerykańska waluta po najgorszym tygodniu od kilkunastu lat nie zwalnia tempa. Dzisiaj z rana doszło do przekroczenia granicy 1,09 na kursie euro do dolara. Tym samym jesteśmy już bardzo blisko szczytów EUR względem USD z listopada. Taka słabość to wbrew pozorom wcale nie jest problem. Im słabszy dolar, tym lepiej dla amerykańskiej wymiany handlowej, a o to podobno chodzi obecnej administracji. Powoduje to, że import do USA jest mniej opłacalny, za to eksport bardziej konkurencyjny. Problemem jest natomiast rzeź, która odbywa się na amerykańskich rynkach akcyjnych w ostatnich dniach. Przeceny zaczęły się już ponad dwa tygodnie temu, ale teraz przyspieszają. Od początku roku, kiedy to europejskie parkiety pokazują bardzo wyraźne wzrosty, za oceanem mamy już 5% spadku.
Inflacja na Węgrzech przyspiesza
Dzisiaj rano Węgrzy poinformowali, że wbrew oczekiwaniom inflacja w lutym nie spadła z 5,5% na 5,3%. Co więcej, w ogóle nie zmalała, tylko zwiększyła się do 5,6%. Jest to piąty z rzędu wzrostowy miesiąc tego wskaźnika. Jeszcze we wrześniu ceny rosły w tempie 3% w skali roku. Przyspieszające tempo inflacji powoduje, że nie ma przestrzeni na obniżki stóp procentowych. Te po raz ostatni obniżane były również we wrześniu i od tego czasu tamtejszy bank centralny czeka. Jak widać słusznie. Rosnąca inflacja i wstrzymanie cyklu obniżek powodują, że forint zyskuje na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 – USA – liczba wakatów wg Jolts (dane z rynku pracy).
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Najsłabszy tydzień dolara od 14 latBy znaleźć tak słaby okres dla USD względem EUR, jak ostatnio, należy się cofnąć do kryzysu z 2008 i zawirowań na rynku wynikających z niego. Miniony tydzień był tak kiepski, że spadków nie pogłębiały już nawet gorsze dane z tamtejszego rynku. W tle mieliśmy niesatysfakcjonujące odczyty z Kanady i przyzwoite z Unii, które tylko pogłębiały problem dolara.
Rynek pracy w USA
Piątkowe dane z USA pojawiły się na zakończenie tygodnia, który był jednym z najgorszych w ostatnich latach dla dolara. W normalnych warunkach nawet odrobinę słabsze odczyty z rynku pracy by go dodatkowo uderzyły. Po tak kiepskim okresie inwestorzy byli jednak gotowi na wiele. Wzrost bezrobocia wbrew oczekiwaniom do 4,1% to już problem. Mniejsza liczba miejsc pracy w sektorze zarówno pozarolniczym, jak i prywatnym również nie zachwyciły. Na deser wolniej od prognoz rosły płace godzinowe, bo tylko 4%. Trzeba pamiętać, że przy inflacji wynoszącej 3% to nadal wzrost płac realnych. Po tych danych dolar stabilizował się i nie osłabiał się już dalej. Nie zmienia to faktu, że szukając większych zmian tygodniowych na niekorzyść amerykańskiej waluty, względem euro robi się problem. Ostatnio euro tyle straciło pod koniec marca 2009 roku i w grudniu 2008 roku przy ówczesnym kryzysie finansowym. Teraz nie mamy jednak kryzysu…
Kanadyjski rynek pracy
Dobrych danych nie zaprezentowała również Kanada. Tamtejszy rynek pracy pokazał jednak jednocześnie utrzymanie stopy bezrobocia na niezmienionym poziomie, pomimo oczekiwań wzrostu oraz mniej od prognozowanych utworzonych miejsc pracy. Tych drugich niby przybyło tysiąc. Trzeba zwrócić uwagę, że Kanada publikuje również odczyty o tym, czy są one na pełen etat, czy nie. Na pełen etat ubyło ponad 19 tysięcy miejsc, a ponad 20 tysięcy przybyło na część etatu. Jest zatem wyraźnie słabiej, niż mogło się wydawać. W rezultacie dolar kanadyjski tracił w piątek wyraźnie na wartości.
Dane z Unii
Piątkowe odczyty z Unii Europejskiej wpasowały się w słabszy trend dolara. W ujęciu rocznym PKB strefy euro wzrosło bowiem o 1,2%, a nie jak oczekiwano 0,9%. Z jednej strony to miło, że rośnie ono szybciej od oczekiwań. Tłumaczy to umacnianie się europejskiej waluty. Ruch ten nie był jednak zbyt silny, ale po takim tygodniu ciężko się temu dziwić. Z drugiej strony 1,2% wzrostu PKB w skali roku to nie jest dobry wynik. Jest on wręcz kiepski. Jeżeli Unia chce liczyć się w światowym wyścigu gospodarczym, a nie być skansenem, ten wskaźnik musiałby być wyższy. Wzrost PKB nie jest oczywiście miernikiem idealnym, ale na pewno jest jednym z najważniejszych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Rosja-Ukraina-Europa: Wpływ Forex
Cześć, jestem profesjonalnym traderem Andrea Russo. Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami refleksją na temat obecnej sytuacji geopolitycznej, w szczególności na temat wojny na Ukrainie i jej globalnych skutków. Najnowsze wydarzenia ukazują nam coraz bardziej złożoną panoramę: Ameryka, jak się wydaje, zajęła niejednoznaczne stanowisko, wysyłając sygnały, które można interpretować jako zbliżenie z Putinem. Doprowadziło to do zaostrzenia konfrontacji między Rosją a Europą, czego skutki mogą zmienić równowagę globalną.
Obecna sytuacja i jej konsekwencje
Trwająca od lat wojna na Ukrainie wywarła niszczycielski wpływ nie tylko na sytuację militarną, ale także gospodarczą i polityczną. Niedawna decyzja Stanów Zjednoczonych o ograniczeniu przepływu informacji wywiadowczych na Ukrainę sprzyjała rosyjskim osiągnięciom w niektórych obszarach strategicznych. Ta zmiana podejścia wzbudziła wątpliwości co do prawdziwego stanowiska Ameryki i zaostrzyła napięcia wśród zachodnich sojuszników.
Europa ze swojej strony znajduje się w delikatnej sytuacji. Z jednej strony musi radzić sobie z presją ekonomiczną wynikającą z sankcji wobec Rosji; z drugiej strony musi utrzymać jednolity front wspierania Ukrainy. Jednak brak jasnej strategii może doprowadzić do wewnętrznych podziałów i osłabienia pozycji firmy na świecie.
W tym kontekście Unia Europejska ogłosiła niedawno ambitny plan przezbrojenia o wartości 800 miliardów euro, zwany „ReArm Europe”. Plan ten ma na celu wzmocnienie europejskiej obronności poprzez znaczące inwestycje, w tym 650 mld ze środków krajowych i 150 mld z pożyczek gwarantowanych przez budżet Wspólnoty2. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że żyjemy w erze dozbrojenia i że Europa musi być gotowa do samodzielnej obrony.
Wpływ na świat Forex
Ta sytuacja geopolityczna nieuchronnie odbiła się na rynku Forex. Wojna na Ukrainie już wywołała znaczną zmienność światowych walut, a euro znalazło się pod presją z powodu niepewności gospodarczej w Europie. Jednocześnie dolar amerykański wykazał się względną siłą, ale niedawna niejednoznaczność w amerykańskiej polityce zagranicznej może osłabić tę pozycję.
Waluty rynków wschodzących, zwłaszcza tych blisko związanych z konfliktem, pozostają bardzo podatne na wahania. Przykładowo rubel rosyjski podlegał znacznym wahaniom, co było odzwierciedleniem sankcji gospodarczych i wewnętrznej dynamiki kraju.
Czego można się spodziewać w przyszłości
Patrząc w przyszłość, rynek Forex prawdopodobnie pozostanie bardzo zmienny. Inwestorzy będą musieli uważnie śledzić rozwój sytuacji geopolitycznej i odpowiednio dostosowywać swoje strategie. Kluczem będzie zachowanie elastycznego podejścia i dywersyfikacja portfeli w celu złagodzenia ryzyka związanego z tą globalną niepewnością.
Podsumowując, obecna sytuacja stanowi bezprecedensowe wyzwanie dla traderów i inwestorów. Jednakże dzięki dobrze zaplanowanej strategii i starannej analizie kontekstu możliwe jest nawigowanie po tych niespokojnych wodach i identyfikowanie okazji inwestycyjnych.
EurUSD D1 pod korekte🔥 EURUSD – Harmoniczny Crab 🦀 dociera do kluczowego oporu! 🔥
Na interwale D1 widzimy perfekcyjnie uformowaną strukturę harmonicznego Craba, który dochodzi do 161,8% Fibo w rejonie silnego order blocka (OB) + Sibi oraz poprzedniego szczytu 🟥.
📉 Potencjał korekty?
W tym miejscu może pojawić się reakcja podaży – możliwe shorty, ale kluczowe będzie potwierdzenie price action. Jeśli nastąpi odrzucenie, mamy piękne strefy do szukania longów:
✅ FVG D1 (Fair Value Gaps) jako potencjalne miejsca odbicia 💎
✅ Silne poziomy Fibo
✅ Poprzednie miejsca likwidacji płynności
🔔 Obserwujemy price action i reagujemy zgodnie z rynkiem!
Wzrost niepewności i kursu EUR/USDWczorajsze dane z amerykańskiego przemysłu, jak i słowa prezydenta USA nie napawają optymizmem. Narastająca niepewność tym razem nie pomogła dolarowi, który osłabia się do unijnej waluty. Niestabilne otoczenie nie jest straszne krajowej walucie. Złoty pozostaje silny na forex.
Mieszane dane z USA
Zachowując kolejność wydarzeń, zacznijmy od wczorajszych odczytów z amerykańskiego przemysłu. Po lepszych od oczekiwań danych PMI ze strefy euro poznaliśmy mieszane odczyty ze Stanów Zjednoczonych. Pierwszą publikacją był wzrost indeksu PMI dla przemysłu z 51,2 pkt do 52,7 pkt. Oznacza to oddalenie się od poziomu 50 pkt, który oddziela rozwój od dekoniunktury. Chwilę później poznaliśmy raport ISM dla przemysłu, któremu amerykanie nadają większą wagę. ISM pozostał w strefie rozwoju, jednak odnotowano zniżkę z 50,9 pkt do 50,3 pkt. Spadek była głębszy od oczekiwanego 50,5 pkt. Rozkładając raport na czynniki pierwsze, zauważamy niepokojący wniosek. Gwałtowny wzrost (z 54,9 pkt aż do 62,4 pkt) odnotowano w indeksie cen płaconych. Spadły natomiast indeksy zatrudnienia (z 50,3 pkt do 47,6 pkt) i nowych zamówień (z 55,1 pkt do 48,6 pkt). Okazuje się, że aktywność amerykańskich fabryk zbliżyła się do stagnacji, ponieważ zamówienia i zatrudnienie spadły. W tym samym czasie wskaźnik cen płaconych za materiały wzrósł do najwyższego poziomu od czerwca 2022 r. Powodem mogą być narastające obawy dotyczące taryf. Wzrost cen połączony ze spowolnieniem to zjawisko, którego każdy chciałby uniknąć.
Jednak weszły
Zgodnie z zapowiedziami, od 4 marca zaczęły obowiązywać cła na Chiny, Kanadę i Meksyk. Kanada ogłosiła szeroki pakiet środków zaradczych w odpowiedzi, a Pekin odpowiedział cłami do 15% na niektóre amerykańskie produkty rolne. Prezydent USA oznajmił wczoraj, że oprócz długo obiecywanych ceł, Stany nałożą taryfy na zagraniczne produkty rolne od 2 kwietnia. Dowiedzieliśmy się także o wstrzymaniu finansowania sprzedaży nowej broni do Kijowa. Skutkiem rosnącej niepewności był spadek amerykańskich akcji. Wyprzedaż rozlała się także na europejskie parkiety, które jeszcze wczorajszego popołudnia rosły z powodu zwyżek akcji spółek obronnych.
Niepokój
Wzrost siły podażowej napędzany geopolityczną niepewnością i narastaniem recesyjnych obaw wokół amerykańskiej gospodarki widać nie tylko na rynkach kapitałowych czy omawianym w pierwszym akapicie raporcie ISM. Spadki widoczne są także na rentownościach amerykańskich obligacji. Dziesięciolatki wyznaczyły lokalne minimum 4,13% (jeszcze wczoraj po południu było to 4,26%). Zniżkują także rentowności obligacji dwuletnich. Wzrost prawdopodobieństwa obniżek stóp procentowych w USA wskazuje także FedWatch Tool. Według najnowszych danych pierwsze cięcia mają pojawić się już w czerwcu, a w tym roku mamy być świadkami aż trzech obniżek. Przekłada się to na odbicie kursu EUR/USD. Główna para walutowa świata we wtorek przed południem rośnie powyżej 1,052 USD, naruszając opór 1,05 USD. Słabość dolara wykorzystuje złoty, który pozostaje silny do głównych walut. W momencie pisania tekstu kurs EUR/PLN to 4,15 PLN, natomiast kurs USD/PLN spada do 3,95 PLN.
Dawid Górny – analityk w InternetowyKantor.pl
Zwrot ku dolarowiKoniec tygodnia to znów przeniesienie uwagi inwestorów za ocean. Inflacja w Europie pozostawia przestrzeń na dalsze obniżki stóp procentowych. Na rynku kryptowalut bomba – Donald Trump potwierdził utworzenie rezerwy kryptowalutowej.
Inflacja w Europie
Piątek był dniem publikacji danych o inflacji. W Rzymie ceny rosną o 1,7% w skali roku, co nie budzi niepokoju. Również odczyt niemiecki, choć wyższy (2,3%), nie wzbudza większych emocji. Obydwa te wskaźniki były zgodne z oczekiwaniami. Niemieckie 2,3% to nadal bardzo blisko docelowego pułapu 2%. EBC nadal ma więc dużo przestrzeni na obniżki stóp procentowych na Starym Kontynencie, a odwrotna sytuacja w USA powoduje, że mamy coraz silniejszego dolara względem euro. Nie jest to oczywiście jedyny powód, ale na pewno trzeba go zaliczyć do grupy tych najważniejszych.
Dane zza oceanu
Końcówka tygodnia należała do dolara. Rozpoczęło się od danych o wydatkach i dochodach Amerykanów. Mieliśmy dość dziwną sytuację. Z jednej strony wydatki, wbrew oczekiwanemu wzrostowi o 0,1%, spadły o 0,2%. Z drugiej strony dochody, zamiast oczekiwanego wzrostu o 0,3%, wzrosły o 0,9%. Trzeba pamiętać, że są to dane miesięczne. Dla tak zadłużonego społeczeństwa to dobra wiadomość. Problem w tym, że rynki wolą wydatki niż oszczędności. W tle sytuację poprawiały lepsze dane o kanadyjskim PKB. Głównym odczytem był jednak publikowany niemal na zamknięcie sesji w Europie indeks Chicago PMI. Ten, pomimo oczekiwanych 40,6 pkt, wzrósł do 45,5 pkt. W rezultacie na koniec dnia byliśmy świadkami dalszego umacniania się dolara względem euro. Narastający konflikt polityczny pomiędzy USA a państwami europejskimi (które nie chcą wymuszać na Ukrainie wszystkich możliwych ustępstw) tylko pogłębił ten ruch.
USA tworzy rezerwy kryptowalut
W weekend padła zapowiedź utworzenia rezerw strategicznych kryptowlaut. Mają one dotyczyć nie tylko bitcoina, ale również kilku innych najbardziej popularnych kryptowalut. Wielu analityków zadaje pytanie o to, dlaczego powstaje taki twór, ale ich odpowiedź jest, delikatnie mówiąc, nieprzekonująca. Dodatkowych wyjaśnień nie potrzebują jednak posiadacze kryptowalut, bo rynek zareagował zgodnie z oczekiwaniami. Skoro USA nie mają kryptowalut, a chcą stworzyć gigantyczne rezerwy, to muszą je dokupić. W rezultacie cena bitcoina, która w piątek testowała poziom 78 000 dolarów, w niedzielę osiągnęła poziom 94 000 dolarów, choć w poniedziałek od rana widzimy już silną korektę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień odczytów indeksów PMI.
Najtańszy dolar od październikaWczoraj zobaczyliśmy słabsze dane z USA, które w połączeniu z bardzo aktywną nową administracją spowodowały, że dolar ma gorszy moment. W tle Węgrzy nie zmieniają stóp procentowych, a na rynku kryptowalut mamy gwałtowną przecenę.
Co z dolarem?
Amerykanie robią obecnie bardzo dużo zamieszania w geopolityce. Już samo to istotnie oddziałuje na rynki walutowe. W tle jednak mamy dane makroekonomiczne, które oczywiście nie pozostają bez wpływu. Wczoraj zobaczyliśmy indeks zaufania konsumentów – Conference Board. Wynik 98,3 pkt pokazuje, że optymizm konsumentów spada. Jest on nie tylko słabszy od oczekiwań wynoszących 102,5 pkt, ale także najgorszy od kwietnia 2024 roku. Niższy poziom wskaźnika mocno wystraszył rynki, które odebrały to m.in. jako zagrożenie dla utrzymania wysokiego poziomu konsumpcji. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami osłabiania się amerykańskiej waluty. Po raz kolejny na głównej parze walutowej widzieliśmy przejście powyżej poziomu dolara i pięciu centów za jedno euro. Był to też jeden z najsłabszych poziomów dolara od początku prezydentury Donalda Trumpa. Względem polskiego złotego ta słabość jest bardziej widoczna, bo złoty się ostatnio umacnia.
Węgrzy nie obniżają stóp procentowych
Wczoraj poznaliśmy decyzje banku centralnego Węgier w sprawie stóp procentowych. Pozostają one na niezmienionym poziomie 6,5% od września. Wydaje się to na pierwszy rzut oka dużo. Warto jednak zauważyć, że we wrześniu inflacja w ujęciu rocznym wynosiła 3%. Od tego czasu jednak co miesiąc byliśmy świadkami przyspieszania wzrostu cen co miesiąc. Z tego właśnie powodu wstrzymano cykl obniżek stóp procentowych. W styczniu inflacja dotarła aż do 5,5%. Powoduje to, że przestrzeń na obniżki stóp procentowych się gwałtownie skurczyła. Jeszcze we wrześniu główna stopa procentowa przekraczała inflację o 3,5%, dzisiaj już zaledwie o 1%. To właśnie brak tej przestrzeni tłumaczy, dlaczego rynki nie oczekiwały obniżki i po samej decyzji nie było widać większej reakcji węgierskiego forinta.
Przecena „krypto pieniędzy”
Od początku tygodnia jesteśmy świadkami dużej przeceny na rynku kryptowalut. Sam Bitcoin spadł w tym czasie o ponad 7%. W rezultacie pierwszy raz od listopada 2024 znaleźliśmy się poniżej poziomu 87 000 USD za Bitcoina. Jeszcze więcej tracą mniejsze projekty. Co analitycy wskazują jako powód tej przeceny? Z jednej strony jak mantra powtarzana jest historia o spadku aktywności ekonomicznej na świecie wywołanym sankcjami, które na lewo i prawo zapowiada Donald Trump. Drugim problemem jest największy w historii (pod względem wartości w momencie ataku) znany skuteczny atak na portfele giełdy kryptowalutowej. Na razie sytuacja została uspokojona, ale wielu analityków zadaje słuszne pytania o długofalową kondycję zaatakowanej giełdy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak nowych odczytów PMI.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Geopolityka vs technika na EURUSDPrzed weekendem poznaliśmy odczyty indeksów PMI ze strefy euro, jak i USA. Pakiet ze Stanów przyniósł nie mniej emocji niż przedterminowe wybory parlamentarne za naszą zachodnią granicą. Mimo wielu nowych informacji, na kursie euro dolara wciąż rządzi technika.
Piątkowe PMI z Europy
Pod koniec ubiegłego tygodnia otrzymaliśmy pakiet danych PMI dla przemysłu i usług. Indeksy opisują sytuację w badanej gałęzi gospodarki. Poziom neutralny to 50 pkt. Wszystko, co poniżej oznacza dekoniunkturę, a powyżej rozwój. Jako pierwsze pojawiły się informacje ze strefy euro. PMI dla usług pomimo zwyżkowych oczekiwań spadł z 51,3 pkt do 50,7 pkt. Powyżej konsensusu znalazł się subindeks przemysłowy (47,3 pkt, prognoza 47 pkt). Nadzieję na przyszłą poprawę w strefie euro dały odczyty z największej gospodarki Wspólnoty. PMI dla przemysłu z Niemiec wzrósł z 45 pkt do 46,1 pkt. Był to skok powyżej oczekiwanego 45,5 pkt. Dodatkowo PMI usługowy (52,2 pkt) mimo spadku, pozostał w strefie wzrostu aktywności. Publikacje zostały odebrane pozytywnie, co choć trochę złagodziło przedwyborczą niepewność w Niemczech wśród inwestorów.
Zaskoczenie w USA
Chwilę później inwestorzy otrzymali niespodziankę z USA. Amerykański indeks PMI dla usług mimo prognozowanego wzrostu z 52,9 pkt do 53 pkt spadł do 49,7 pkt. Zauważalne tąpnięcie równało się zejściu do strefy recesji, w której wskaźnik nie był od 2 lat. W piątek odnotowano także silny spadek Indeksu Uniwersytetu Michigan, który bada potencjał nabywczy amerykańskiego konsumenta. Negatywne dane zostały wygładzone wyższym od oczekiwanego wzrostem PMI dla przemysłu. Ostatecznie podczas piątkowej sesji byliśmy świadkami delikatnego umocnienia dolara na głównej parze walutowej świata. Kurs EUR/USD spadł z poziomu 1,048 USD na 1,046 USD zatrzymując się na lutowej linii trendu wzrostowego.
Geopolityka
Zgodnie ze wstępnymi sondażami przebiegły przedterminowe wybory parlamentarne w Niemczech. Blok CDU/CSU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Niemiec i Chrześcijańsko-Społeczna Unia w Bawarii) zdobył najwięcej, bo 28,6% głosów. Następnie skrajnie prawicowa AfD (Alternatywa dla Niemiec) z wynikiem 20,8%. Miejsce trzecie z poparciem 16,4% uzyskała SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec). Największym przegranym był rezultat Liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP), która nie przekroczyła 5-procentowego progu wyborczego, zdobywając 4,3 proc. głosów. Warta uwagi jest również duża frekwencja, która wyniosła aż 82,5%. Kolejnym wyzwaniem za naszą zachodnią granicą będzie utworzenie rządu, do czego konieczne będzie stworzenie koalicji. Realizację zadania zapowiedział już konserwatywny lider Friedrich Merz, który chce zrealizować plan w ciągu dwóch miesięcy po wygraniu wczorajszych wyborów. Ostatecznie jednak przyszłość niemieckiej polityki niesie ryzyko stworzenia kruchej koalicji i wzroście sił pozostałych partii. Wychodząc poza Niemcy, w weekend dowiedzieliśmy się również, że Prezydent Wołodymyr Zełenski ustąpi, jeśli zagwarantuje to pokój i członkostwo w NATO dla kraju. W wyniku powyższych wiadomości w poniedziałek o poranku euro umocniło się w stosunku do dolara. Notowania wyznaczyły lokalne maksimum przy 1,053 USD, po czym nastąpiło odreagowanie wracające kurs do 1,047 USD. Spadki po raz kolejny zostały wyhamowane przez lutową linię trendu wzrostowego. W tym otoczeniu dobrze radzi sobie krajowa waluta. Złoty w poniedziałek o poranku pozostaje silny wobec euro. Kurs EUR/PLN to 4,16 PLN. Notowania USD/PLN to 3,97 PLN.
Dawid Górny – analityk w InternetowyKantor.pl
Strefa zainteresowania EURUSD po wyborach w NiemczechWybory parlamentarne w Niemczech zostały zamknięte.
Sondaże wyjściowe wskazują, że centroprawicowa Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Friedricha Merza (CDU) zapewniła wyraźne zwycięstwo, pozycjonując go jako następnego kanclerza Niemiec.
Przewiduje się, że skrajnie prawicowa AfD osiągnie najlepszy jak dotąd wynik, obecnie na drugim miejscu z 20,2%, prawie podwajając poparcie w 2021 roku. Skład Bundestagu pozostaje jednak niepewny, a Merz wykluczył współpracę z AfD.
Przedłużające się rozmowy koalicyjne mogą doprowadzić do podziału rządu w sprawie ożywienia gospodarczego i polityki międzynarodowej, co może być niedźwiedzi dla euro. Mając to na uwadze, Strefa Fibonacciego od 61,8% do 50,0% może być obszarem zainteresowania (przynajmniej na początek), co zbiega się z spłaszczaniem dłuższych średnich kroczących.
Rynki czekają na wybory za OdrąW weekend mamy wybory w Niemczech. Zapowiada się jednak, że ich ostateczny wynik – czyli rząd – możemy poznać naprawdę późno. Dane z Polski pomogły złotemu, a te z USA spowodowały odwrót od dolara.
Dane z Polski
Wczoraj oprócz wspomnianych już wczoraj płac, poznaliśmy również dane z produkcji. Produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym spada o 1% i jest to wynik zgodny z przypuszczeniami. Z drugiej strony budowlano-montażowa rośnie w skali roku o 4,3%. Dzieje się to pomimo faktu, że rynek czeka na program wsparcia. Pojawił się zresztą taki na horyzoncie. Nie znamy jednak na razie wszystkich jego szczegółów. Słychać już jednak wypowiedzi przedstawicieli branży, że bardzo dużym problemem w ostatnich miesiącach był zastój w transakcjach spowodowany oczekiwaniem na bardzo rozrzutne zapisy nowego programu. Polski złoty przyjął te odczyty pozytywnie. Kurs euro wrócił znów w okolice 4,16 zł.
Odwrót od dolara
Wczorajsze dane były dobrym powodem dla inwestorów do wyprzedaży dolara. Z jednej strony liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych okazała się wyższa od oczekiwań. Niby tylko o 4 tysiące sztuk, ale zawsze. Do tego słabiej wypadł indeks FED z Filadelfii, a na deser – indeks wskaźników wyprzedzających (Conference Board) – również pokazał słabsze odczyty. Wszystkie te dane osobno nie powinny mieć aż takiego wpływu na rynki, jednakże ich kumulacja doprowadziła do przeceny amerykańskiej waluty. W rezultacie w czwartkowy wieczór podobnie jak w poniedziałkowy poranek widzieliśmy znów sytuację, kiedy za jedno euro trzeba płacić dolara i pięć centów.
Nadchodzą wybory w Niemczech
U naszego zachodniego sąsiada w weekend odbędą się wybory parlamentarne. Analitycy są zgodni, że wygra je koalicja CDU/CSU. Jak to jednak często ma miejsce w systemach wielopartyjnych, konieczna będzie jakaś forma koalicji. Wbrew pozorom kluczowy może się okazać wynik liberałów. Są oni bowiem na krawędzi progu wyborczego. Ich brak wejścia do parlamentu może zatem ułatwić tworzenie rządu. W podobnej sytuacji jest zresztą Sojusz Sahry Wagenknecht, który niespodziewanie stracił poparcie. Rynki mają nadzieję, że mimo słabszej końcówki kampanii wyborczej przez głównego kandydata, będzie on miał dość głosów, by utworzyć rząd większościowy w koalicji z SPD. Problem w tym, że SPD wcale nie musi tego chcieć. Alternatywą jest oczywiście AFD, uważane za skrajnie prawicowe, którego z kolei CDU/CSU nie chce. Na stole prawdopodobnie będzie jeszcze mocno egzotyczna opcja sojuszu z zielonymi i którąś z partii lewicowych. Co to oznacza dla rynków? Negocjacje koalicyjne mogą trwać bardzo długo, nie pierwszy już zresztą raz. To z kolei byłoby niekorzystnym sygnałem dla EUR. Jeżeli zatem dojdzie do impasu, można spodziewać się umocnienia dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień indeksów PMI.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Dzień wolny bez emocjiŚwięta w USA mają cudowną moc uspokajania rynków. Biorąc pod uwagę ilość zapowiedzi generowaną przez administrację nowego prezydenta, taki dzień im źle nie zrobi. W nocy Australia zgodnie z oczekiwaniami obniżyła stopy procentowe.
Dzień Prezydenta w USA
Wczoraj w USA mieliśmy Dzień Prezydenta. Teoretycznie jest to rocznica urodzin George’a Washingtona, ale Amerykanie przenieśli uroczystość ze stałej daty na 3 poniedziałek lutego, by zawsze tworzyć długi weekend, a nie dzielić tygodnia świętem na dwie części. Dzień wolny za oceanem to jednak również mniejsza płynność na rynkach. Tak też było w poniedziałek. Na rynkach światowych generalnie wiało nudą. Dolar się trochę umocnił względem euro, bo rosną szanse, że nie zobaczymy więcej niż jednej obniżki stóp procentowych za oceanem w tym roku. Z drugiej strony wciąż byliśmy w okolicach kursu 1,05 na głównej parze walutowej – czyli raczej słabego dolara, patrząc na ostatnie tygodnie.
Australia obniża stopy procentowe
W nocy doszło do obniżek stóp procentowych w Australii. Główna stopa spadła z 4,35% na 4,1%, co było zgodne z oczekiwaniami analityków. Jednym z powodów cięć jest spadek inflacji. Ceny w czwartym kwartale w Australii rosły o 2,4%. Był to najniższy wynik od pierwszego kwartału 2021 roku. Decyzja ta nie miała wpływu na notowania dolara australijskiego, gdyż była ona prognozowana przez inwestorów. Warto zwrócić uwagę, że prezes RBA zaznaczył, że decyzja ta, wbrew oczekiwaniom niektórych analityków nie oznacza rozpoczęcia cyklu obniżek, a ewentualne decyzje będą podejmowane w zależności od rozwoju sytuacji.
Sprytny plan pokojowy dla Ukrainy
Administracja Donalda Trumpa ma duże ambicje zakończyć rosyjską agresję na Ukrainę. Analiza, że stanowisko Rosji wydaje się mniej elastyczne, niż Ukrainy wydaje się słuszna. Problem w tym, że wniosek, że to jej postulatom należy przyznać całkowitą rację, jest bardzo ryzykowny. Obecna propozycja polegająca na oddaniu Rosjanom zdobyczy terytorialnych i przejęciu przez USA udziałów na Ukrainie, by odzyskać zaangażowanie finansowe w pomoc wojenną, była dużym zaskoczeniem. Rynki powoli się już uczą, że nową administrację Amerykanów należy ją oceniać dopiero po czynach, a nie słowach. Strategia USA przewiduje bowiem, że deklaruje się bardzo dużo, a jak się nie uda, to trzeba się wycofywać z określonych elementów. Obecnie rynki, w tym walutowe, wciąż wierzą w to, że konflikt zmierza ku końcowi. Widać to chociażby po wciąż wyjątkowo dobrej dyspozycji polskiego złotego względem euro. Nawet hrywna, mimo słabej passy od początku tygodnia odbiła odrobinę w górę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Walentynkowa przecena złotaPiątek to nie tylko słabsze dane z USA z powodu spadającej mocniej od oczekiwań sprzedaży detalicznej. To przede wszystkim istotna przecena złota. W tle Rumunia nie zmienia stóp procentowych i czeka na uspokojenie sytuacji w kraju i na świecie.
Gospodarka USA
Piątek to przede wszystkim dane na temat sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej w największej gospodarce świata. Sprzedaż detaliczna rośnie w skali roku o 4,2%, co jest obiektywnie dobrym wynikiem. Problem w tym, że oczekiwania w styczniu mówiły o zmniejszeniu o 0,1% w ujęciu miesięcznym. Spadek po grudniu to nic zaskakującego – problem w tym, że wyniósł on 0,9%, czyli wyraźnie więcej niż przypuszczano. Produkcja przemysłowa rosła z kolei o 2% w ujęciu rocznym. Były to lepsze dane od prognoz. Reakcja rynków była dość prosta do przewidzenia. Fajnie, że się więcej produkuje, ale co z tego, skoro ludzie tego nie kupują i trafi to na magazyn. Piątek był pierwszym dniem od końca stycznia, kiedy to za 1 EUR trzeba było zapłacić więcej niż 1,05 USD.
Złoto i walentynki
Wydawać by się mogło, że walentynki to będzie dobry moment dla rynku złota. Przynajmniej dla jego jubilerskiej części. Jak się jednak okazało, wyglądało to zupełnie inaczej. Piątek był dniem przeceny o ponad 2%. Aby lepiej zrozumieć co się stało, najlepiej spojrzeć na wykres. Od przełomu roku mieliśmy bardzo wyraźny i stabilny trend wzrostowy, który doprowadził do wzrostu cen z okolic 2650 dolarów za uncję, a przez moment nawet do ponad 2950 dolarów. Po tak silnym ruchu, 60. dolarowa przecena nie może szczególnie dziwić. Część inwestorów od dłuższego czasu zastanawiała się, kiedy będzie moment do realizacji zysków i padło na piątek. Co ciekawe, nawet pomimo tej przeceny, miniony tydzień był siódmym z rzędu wzrostowych tygodni cen złota.
Rumunia nie zmienia stóp procentowych
W piątek bank centralny Rumunii podjął decyzję o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowych poziomach. Od szczytów wynoszących 7% mieliśmy tylko dwa posiedzenia w wakacje, gdzie obniżono stopy po 0,25%. Powodem było zejście inflacji w okolice 5%. Problem w tym, że wzrost cen zatrzymał się w tych okolicach, co spowodowało, że dalsze cięcia są zawieszone. Analitycy wskazują dwa dodatkowe przyczyny oprócz inflacji. Jednym z nich jest niestabilność polityczna w kraju. Trzeba pamiętać, że kraj ten unieważnił ostatnie wybory prezydenckie w grudniu 2024. Dotychczasowy prezydent złożył w zeszłym tygodniu rezygnacje i przewodniczący izby wyższej sprawuje tymczasowo rolę pełniącego obowiązki prezydenta. Drugim, nie mniej ważnym powodem są spekulacje na temat możliwego wpływu sankcji na inflację.
Dzisiaj w USA Dzień Prezydenta, Wolne w USA to często – tak jak dzisiaj – oznacza brak istotnych odczytów w kalendarzu danych makroekonomicznych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Mocny złoty, słaba koronaPolska waluta rośnie w siłę. Pytanie, po co nam mocny złoty, skoro zapłacimy za to gospodarczo? Zupełnie inną strategię prezentują zarówno Czechy, jak i Indie. Oba te państwa, mimo osłabiającej się waluty, wciąż redukują stopy procentowe i tym samym pogłębiają deprecjację. Polska z kolei utrzymuje je na niezmienionych poziomach, co dławi eksport.
Konferencja prezesa NBP
Decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie była niespodzianką. Są na rynku analitycy, którzy uważają, że jest w Polsce miejsce na obniżki stóp procentowych. Brakuje jednak tych, którzy przewidują, że RPP podejmie taką decyzję. Na konferencji prasowej prezes NBP zwracał uwagę, że „z punktu widzenia trendów inflacyjnych nie ma obecnie żadnych powodów do obniżek stóp procentowych”. By lepiej uzasadnić brak perspektywy obniżki stóp procentowych, na prezentowanych wykresach pokazywana był tylko obecny rok. Gdyby pokazać dalszy horyzont czasowy, wnioski mogłyby być inne. Warto zwrócić jednak uwagę, że zdanie prezesa jest decydujące na konferencji. Na spotkaniach Rady obowiązuje jednak głosowanie. Wiele ośrodków analitycznych wskazuje, że – jeżeli nie będzie poważnej zmiany względem obecnych przewidywań – już w lipcu prezes NBP może „przegrać” głosowanie. Przykładem takiej prognozy jest chociażby raport Santander BP. Przewiduje on rozpoczęcie cyklu obniżek. Taki ruch powinien powodować stopniowe osłabianie złotego, który jest obecnie silny właśnie wysokimi stopami procentowymi.
Euro poniżej 4,19 zł
Po raz kolejny w tym roku kurs EURPLN zameldował się na najniższych poziomach od 2018 roku. Polskiej walucie pomagają wspomniane powyżej odległe perspektywy obniżek stóp procentowych. Warto zwrócić uwagę, że często porównywane z nami Czechy wczoraj obniżyły główną stopę procentową do 3,75%. Mamy zatem dokładnie 2 punkty procentowe różnicy. W efekcie rodzima waluta wyraźnie zyskuje względem czeskiej korony. Od początku roku to już ponad 1,5%. Od drugiej połowy stycznia wróciliśmy do sytuacji, w której za jedną koronę płacimy mniej niż 17 groszy. W pierwszym kwartale 2023 roku było to ponad 20 groszy. To nie dolar, na tej parze walutowej 3 grosze to przepaść. Słabsza korona czeska jest jednak dużo lepszą perspektywą dla tamtejszej gospodarki niż mocny złoty dla polskiej.
W Indiach bez zmian
Rupia indyjska z pewnością nie jest walutą, która radzi sobie fenomenalnie na światowych rynkach. W lutym waluta Indii ustanowiła swoje najsłabsze poziomy w historii. By lepiej zrozumieć obecną sytuacją, należy pamiętać, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy tylko w 2 nie widzieliśmy historycznego minimum wszechczasów. Na rynku rozpoczęły się interwencje walutowe, które mają wesprzeć lokalny pieniądz. Problem w tym, że dzień po takim ruchu Bank Centralny obniżył stopy procentowe. Gdy spada koszt pieniądza, waluta zwyczajowo się osłabia. Mamy zatem dwie możliwości. Jedna – tańszy kredyt doprowadzi do rozkwitu tamtejszej gospodarki i umocnienia waluty. Druga – Indie wejdą na ścieżkę, która doprowadzi do pobicia „rekordu” 10 miesięcy z historycznymi minimami w ciągu roku. Żal oczywiście osób posiadających oszczędności w rupiach.
Brak nowych wizji Trumpa, RPP też bez zmianPo Meksyku, Kanadzie, Chinach, Strefie Gazy i Iranie, na razie brak nowych koncepcji prezydenta USA. Czwartkowy poranek można więc uznać za relatywnie spokojny, co pozwala spojrzeć w kierunku kalendarza makroekonomicznego. Nie brakuje w nim istotnych danych, w tym także tych ze Stanów Zjednoczonych. W tle RPP nie zmienia kosztu pieniądza, a złoto ustanawia nowy rekord cenowy.
Dane z USA
Wczoraj otrzymaliśmy pakiet danych zza oceanu. Raport ADP wskazał wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym (poza rolnictwem) o 183 tys., który przewyższył prognozy (150 tys.). Spadki odnotowano natomiast na indeksach PMI (52,9 pkt.) i ISM (52,8 pkt.) dla usług. Wartości powyżej neutralnego poziomu 50 pkt. wskazują rozwój badanej gałęzi gospodarki. Wczoraj Stany opublikowały również istotny wzrost zapasów ropy (z 3,46 mln brk do 8,66 mln brk) i zwiększenie deficytu handlowego (z -78,9 mld USD do -98,4 mld USD). Ten drugi wskaźnik nie zapowiada uspokojenia przyszłych napięć związanych z cłami Trumpa, który jako jeden z powodów ewentualnych taryf wskazuje niekorzystną dla USA relację handlową z wybranymi krajami. Dziś dolar odrabia wczorajsze straty. Jeszcze w środę notowania głównej pary walutowej świata atakowały poziom 1,045 USD. W czwartek o poranku kurs EUR/USD wrócił na 1,036 USD. Podobnie sytuacja kształtuje się na wykresie USD/PLN, gdzie z 4,03 PLN wróciliśmy do 4,06 PLN.
Decyzje w sprawie stóp procentowych
Zgodnie z oczekiwaniami wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie przyniosła zaskoczenia (chyba, że mowa o godzinie publikacji). Koszt pieniądza w naszym kraju pozostał na niezmienionym poziomie 5,75%. Informacja została podana o godzinie 13:30, czyli wcześniej, niż zazwyczaj. W komunikacie prasowym czytamy, że Rada przewiduje utrzymywanie się zarówno inflacji konsumenckiej, jak i bazowej powyżej celu w kolejnych kwartałach. Jako przyczynę wskazuje wzrost akcyzy, cen energii i usług. Oznacza to, że w perspektywie krótkoterminowej wysokość stóp procentowych nie powinna ulec zmianie. To, wraz z wczorajszym osłabieniem dolara, wsparło złotego. Na wykresie EUR/PLN po raz kolejny spadliśmy poniżej 4,20 PLN, wyznaczając lokalne minimum 4,193 PLN. Dziś po południu decyzję w sprawie stóp procentowych podejmą Bank Anglii oraz Czeski Bank Narodowy. W obydwu przypadkach prognozuje się obniżkę o 25 p.b. Każde odstępstwo od konsensusu spowoduje zwiększoną zmienność na funcie lub koronie.
Czy złoto przebije 3000 USD?
W czasie niepewności, związanej chociażby z wcześniej wspomnianymi cłami Trumpa, dobrze radzi sobie królewski kruszec. Złoto, uznawane za bezpieczną przystań, w środę ustanowiło kolejny szczyt cenowy. Wczorajsze ATH (All Time High) to 2882 USD za uncję. Oznacza to kontynuację rajdu rozpoczętego w 2024 roku, kiedy to ten metal szlachetny aż 40 razy wyznaczał kolejne maksima. Według raportu World Gold Council, w ubiegłym roku zakupiono rekordową ilość 4974 ton kruszcu. Zakupy banków centralnych przekroczyły 1000 ton trzeci rok z rzędu, gwałtownie przyspieszając w IV kw. do 333 ton. Co ciekawe, spadek odnotowało złoto jubilerskie. Roczna konsumpcja skurczyła się o 11% do 1877 ton. Nie jest to jednak efekt braku popytu, gdyż wydatki na biżuterię ze złota wzrosły o 9% do 144 mld USD. Oznacza to, że – ze względu na rosnące ceny – konsumenci mogli sobie pozwolić na zakup mniejszych ilości złota jubilerskiego. Według prognoz wskazanych w raporcie, globalny popyt na złoto powinien zostać utrzymany, co może doprowadzić notowania tego metalu jeszcze wyżej. Dziś złoto odreagowuje wczorajszą zwyżkę. W czwartek o poranku cena za jedną uncję oscyluje przy 2860 USD.
Od Trumpa do TrumpaNowy prezydent USA kontynuuje koncept przemiany globalnej gospodarki w kino akcji z ciągłymi fajerwerkami, zwrotami akcji i kiepsko trzymającą się kupy fabułą. W natłoku „trumpowych” czynników łatwo zapomnieć o lokalnych wydarzeniach, a przecież dzisiaj mamy posiedzenie RPP. Dodatkowo środa przynosi sporo odczytów makroekonomicznych.
Dziś wylosował się Bliski Wschód
Mamy środę, a w tym tygodniu Donald Trump zdążył rozpętać wojnę handlową z sąsiadami, postraszyć Unię Europejską i podpalić na nowo Bliski Wschód. Iście biblijne tempo. Podpisanie aktu o powrocie do polityki „maksymalnej presji” wobec Iranu zostało odebrane jako zapowiedź nowych sankcji i otwarcie na nowo konfliktu z Teheranem. Prezydent USA stwierdził, że Persowie są wyjątkowo blisko zdobycia broni jądrowej, dlatego Amerykanie muszą zrobić wszystko, by ich powstrzymać. Oczywistym krokiem jest uderzenie w handel ropą i w tym kontekście wyjątkowo ciekawie prezentuje się wczorajszy odczyt o rezerwach ropy naftowej w USA, które w zeszłym tygodniu wzrosły o ponad 5 mln baryłek, prawie dwukrotnie więcej niż tydzień wcześniej i zdecydowanie więcej niż zakładali analitycy. Kurs ropy dzisiaj pozostaje jeszcze względnie stabilny, jednak inwestorzy na pewno z większą uwagą będą teraz śledzić kolejne doniesienia.
Oprócz Iranu Donald Trump wypowiedział się na temat Strefy Gazy i udało mu się wywołać jeszcze większy szok. Prezydent USA w nocy naszego czasu spotkał się z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Tego, co panowie zaprezentowali na konferencji, raczej mało kto się spodziewał. Trump podkreślił, że Amerykanie są gotowi przejąć kontrolę nad Strefą Gazy, odgruzować (w tym kontekście padło wyjątkowo niefortunne sformułowanie o zrównaniu z ziemią) oraz odbudować, przy okazji zapewniając rozwój gospodarczy oraz wiele miejsc pracy. Te dobrodziejstwa raczej nie dotkną samych Palestyńczyków, do których zostanie skierowana „silna sugestia”, by na czas odbudowy przenieśli się gdzie indziej. Jak się okazuje, w świecie Donalda Trumpa jest wiele państw, które chętnie przyjmą Palestyńczyków. Sami zainteresowani jednak raczej nie chcą opuszczać enklawy, o czym zdążył już przypomnieć ich reprezentant przy ONZ.
RPP odbębni kolejne posiedzenie
Lokalnie wydarzeniem dnia powinno być posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, która będzie decydować o parametrach polityki monetarnej. Tyle teorii, gdyż w praktyce absolutnie nikt nie wierzy, że środowe posiedzenie może cokolwiek zmienić. Zresztą mówili o tym sami decydenci, dla których najbardziej optymistycznym terminem do rozpoczęcia choćby dyskusji o zmianie stóp procentowych jest marzec. Rynek zakłada, że przez kolejne co najmniej pół roku koszt pieniądza pozostanie na obecnym poziomie. Co więcej, nawet jutrzejsza konferencja prasowa prezesa Glapińskiego mało kogo elektryzuje. Ostatni miesiąc nie przyniósł przełomu w zakresie lokalnych czynników. Złoty w tym tygodniu pozostaje mocny, zwłaszcza wobec dolara, który od lokalnego szczytu potaniał już o blisko 10 groszy. Wyjątkowo tanie pozostaje również euro, które kolejny raz zawędrowało w okolice 4,20 zł.
Kalendarz makro
Powoli wchodzimy w serię odczytów z amerykańskiego rynku pracy. Jeszcze nie tak dawno były to kluczowe dla rynku figury, teraz pozostają jednak w cieniu poczynań prezydenta USA. Wczorajszy raport JOLTS delikatnie rozczarował, grudniowa liczba wakatów spadła o pół miliona do poziomu 7,6 mln. Dziś na rynek wpłynie raport ADP, a analitycy spodziewają się odbicia do pułapu 150 tysięcy. Dodatkowo otrzymamy PMI oraz ISM dla usług. Powoli pora też przykładać większą wagę do odczytu amerykańskiego handlu zagranicznego, dzisiaj rynek spodziewa się dalszego pogłębienia ujemnych wartości, co może mocno uwierać Trumpa. Po naszej stronie Atlantyku środa przyniesie serię odczytów PMI dla usług oraz indeks inflacji producenckiej PPI.
Sankcje Shrödingera?Z decyzjami w USA jest momentami tak, jak z kalejdoskopem. Aż strach mrugać, bo już się mogą zmienić. Tak właśnie było z sankcjami na Meksyk i Kanadę. Jeszcze wczoraj rano miały wejść w życie od dzisiaj, gdy nagle okazało się, że jednak od marca. W tle dobre nastroje na rynkach i zamieszanie na kryptowalutach i złocie.
Odroczenie sankcji
Tak szybko jak zostały ogłoszone, tak szybko zostały też odwleczone (o miesiąc). Ponownie okazało się, że Donald Trump ma specyficzną, ale na razie skuteczną technikę negocjacji. Zaczęło się od groźby poważnych ceł. Wczoraj wieczorem okazało się jednak, że będą one obowiązywać nie od następnego dnia, ale wejdą w życie 30 dni później. Ta zwłoka nie była jednak za darmo. Kanada właśnie zapowiedziała 1,3 mld dolarów na plan graniczny. Z kolei od Meksyku Trump wynegocjował docelowo 10 000 tamtejszych żołnierzy do wsparcia granic. Należy pamiętać, że nadal jest to tylko 30-dniowe odroczenie. Oznacza to jednak, że Donald Trump realizuje swoje obietnice, i to cudzymi rękami. Jeśli nie uda się powstrzymać plagi fentanylu i nielegalnej imigracji, prezydent Trump będzie miał kozły ofiarne. Rynki przyjęły jednak to rozwiązanie z ulgą. Dolar oddał wczoraj po południu ponad połowę wzrostu swojej wartości względem kursu euro. Względem złotego dolar stracił jednak tylko 3 grosze, gdyż nasza waluta nadal pozostaje w niełasce inwestorów.
Lepsze nastroje na rynkach
Wczoraj poznaliśmy dane na temat indeksów koniunktury. Polska pokazała 48,8 pkt. Był to wynik symbolicznie lepszy od oczekiwań, ale nadal poniżej 50 pkt. Bariera ta jest ważna, gdyż oddziela przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych. Poniżej niej znalazła się również strefa euro, która pokazała 46,6 pkt. Niby mało, ale analitycy oczekiwali 46,1 pkt, czyli odczyt można uznać za dobry. Obszar wspólnej waluty bardzo mocno ciągną w dół główne gospodarki. Zarówno Niemcy, jak i Francja pokazały zaledwie 45 pkt. Lepsze dane napłynęły ze Stanów. Tam wynik, zdaniem analityków, miał symbolicznie przekroczyć barierę 50 pkt i osiągnąć poziom 50,1 pkt. Optymizm związany z nowym prezydentem wziął jednak górę i dostaliśmy 51,2 pkt. Pomimo lepszych danych dolar nie umacniał się na rynku, bo w tym samym czasie wypłynęły też informacje o odroczeniu sankcji.
Kryptowaluty lubią cła
Poniedziałek przebiegał pod dyktando dużej korekty na rynku kryptowalut. Dzień zaczął się od 93 000 dolarów za bitcoina. Kiedy rynki spadały w obawie o to, co się stanie, kapitał płynął szerokim strumieniem w stronę kryptoaktywów. Pod koniec dnia bitcoin dotarł aż do 102 000 dolarów. Odwleczenie sankcji spowodowało, że entuzjazm zaczął stygnąć. W rezultacie główna kryptowaluta świata znów zameldowała się poniżej psychologicznej bariery 100 000 dolarów. Podobnie wczoraj zachowywał się złoty kruszec, który – tak jak kryptowaluty – bardzo lubi niepewność inwestorów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Koniec żartów z dolaremDonald Trump przechodzi do realizacji gróźb. Nie ważne jak nieracjonalne są powody sankcji, rozpoczęły się wojny handlowe. Skończyły się również żarty inwestorów, że nowy prezydent zamiast, umacniać dolara, jednak go osłabia. Dane z Europy tylko potęgują ten ruch.
W USA bez zmian
Wiadomością dnia na rynkach są sankcje, które Donald Trump nałożył na Meksyk, Kanadę oraz Chiny. Sąsiedzi dostali po 25%, a Chiny 10%. Co jest powodem? Oficjalnym fentanyl oraz nielegalna imigracja. Wrobienie Meksykanów w skojarzenie z handlarzami narkotyków i nielegalną migracją nie było trudne, aczkolwiek było krzywdzącym uogólnieniem. Zrobienie natomiast z Kanady tego samego jest pewnym zaskoczeniem. Najważniejsze jest jednak nie to, jak absurdalne są oficjalne tłumaczenia, a to jak zareagowały rynki. USA mają znacznie mniejszy udział handlu niż jego sąsiedzi, w związku z czym – przynajmniej teoretycznie – powinni odczuć to mocniej. Problem w tym, że Stany Zjednoczone wyglądają, jakby chcieli iść na wojnę handlową ze wszystkimi. Może się okazać, że takie rozwiązanie wcale nie będzie korzystne, jeżeli uda się innym państwom zbudować wspólny front. Na razie jednak rynki wierzą w dolara. Od piątkowego zamknięcia umocnił się on o ponad centa względem euro. Wobec złotego było to niemal 5 groszy na otwarciu.
Spadek inflacji w Niemczech
Jeszcze miesiąc temu wielu analityków obawiało się, co może wyniknąć z przyspieszenia inflacji za Odrą. Od piątku ten strach jednak znacznie zmalał. Powodem jest spadek tempa wzrostu cen w skali roku – z 2,6% na 2,3%. Jest to tym ważniejsze, że spodziewano się pozostania inflacji na niezmienionym poziomie. Spadek daje jeszcze więcej przestrzeni dla EBC na dalsze obniżki stóp procentowych. Te z kolei powodują, że euro jest coraz słabsze względem dolara. Jak ta tendencja się utrzyma, to jeżeli Unia Europejska zostanie uraczona podobnymi cłami jak Chiny, to większość z tego efektu zostanie zrekompensowana przez różnicę w kursie walutowym. Problem zrobi się jednak dla USA, jeżeli otrzymają odpowiedź. Na niekorzyść Amerykanów będą bowiem grały nie tylko cła odwetowe, ale również silny dolar.
Rekordy cen złota
W piątek widzieliśmy kolejny rekord cen złota. Obecnie rekord wszechczasów wynosi 2862,9 USD za uncję. Dzisiaj rano cena jest jednak niższa o ponad 30 USD. Powodem jest rozpoczęta wojna celna, która spowodowała, że inwestorzy odwrócili się trochę od złota. Warto zwrócić uwagę, że zwyczajowo mocny dolar powoduje proporcjonalne przeceny na tym surowcu. W rezultacie spadek cen złota może być związany nie tyle z samymi cłami, ile z mocniejszym dolarem. Warto zwrócić uwagę, że amerykańska waluta jest tak droga już nawet teraz, kiedy stopy procentowe są wysokie. Jeżeli dojdzie do ich obniżenia i spadnie atrakcyjność lokat i obligacji, sytuacja dla tego kruszcu powinna być nawet lepsza.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień odczytów indeksów PMI.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl